piątek, 27 stycznia 2017

Dasz radę

Książka, w której to czytelnik pisze ostatni rozdział? Okazuje się, że dr. Jan Kanczkowski także po śmierci pozytywnie zaskakuje. Choćby publikacją "Dasz radę".

Rzeczona ostatnia rozmowa to nie piękne i wzniosłe hasła, które mają dać oręż liberałom w walce z celibatem, antykoncepcją i złym spojrzeniem Kościoła na aborcję. Okazuje się, że założyciel puckiego hospicjum jak żaden inny ksiądz otwarcie mówił o zachowaniu nauki Chrystusa w jej pierwotnym wymiarze. Nie kradnij, nie zabijaj czy nie cudzołóż -to nie tylko puste słowa ale podstawy wiary, dzięki której o wiele łatwiej w świecie się poruszać.

Odpowiadając na pytania czytelników deon.pl ksiądz Kanczkowski zaskakuje swoim spokojem i pokorą. Nie uważa się za alfę i omegę a w prosty sposób pokazuje możliwe ścieżki rozwiązywania problemów wiary, miłości i nadziei. Udowadnia, że księża powinni mieć równocześnie z seminarium mocne kursy psychologii aby ludziom pomagać a nie zrażać, co niestety wielokrotnie się dzieje. Oczywiście problemy to nie jedyny temat książki - jest i śmiesznie, czasem zabawnie a niekiedy łza się w oku kręci (choć nie powinna).

Ksiądz Kanczkowski realizował papieskie hasło o zejściu z kanapy. Zamiast zamartwiać się chorobą starał się żyć na pełnej petardzie krocząc drogą dumny z bycia katolem. "Dasz radę" to świadectwo wiary, w której nie brakuje nowoczesności, a jednocześnie nikt i nic nie wyrzuca podstaw wiary.

Czy da się radę tak żyć? Czekam na Wasze komentarze.


Czytaj także Grunt pod nogami.

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Ojciec Leon Knabit. Spotkania.

Ojca Leona Knabita, benedyktyna z Tyńca, nie trzeba już chyba nikomu przedstawiać - pisze wielu recenzentów. Niestety - rzucając wśród znajomych nazwisko Knabit ciężko było znaleźć tych, którzy choć trochę go kojarzą.






W rozmowie z Wojciechem Bonowiczem i Arturem Sporniakiem mówi o wszystkim co najważniejsze dla człowieka – o młodości, miłości, rodzinie, szczęściu, starości, Kościele, sakramentach, życiu mnicha, ubóstwie, bogactwie i wielu innych rzeczach, o które chcieliście zapytać księdz a nie znaleźliście takiego otwartego.
Całość okraszona jest anegdotami z własnego życia ojca Leona. Dlaczego nie zareagował kiedy dziewczęta napotkane na przystanku klnęły jak szewce? Czy w swoim życiu był prawdziwie zakochany? Jak radzi sobie z życiem w „szarym” klasztorze i „kolorowych" mediach?
Każdy czytelnik może znaleźć u ojca Leona mądrość przeznaczoną dla siebie. Oczywiście w całej tej otwartości ojciec Leon nie zmienia dogmatów, nie nagina reguły i nie tłumaczy, że należy przykazania zmieniać, bo współczesny świat jest taki inny niż kiedyś.
Podoba się w tych rozmowach obrona tradycji, która daje siłę. Tradycji, która koniec końców i tak broni się sama podczas gdy nowoczesność upada jak domek z kart.
Przeczytane na woblink.com #czytamzwoblink





niedziela, 22 stycznia 2017

List do ludożerców - interpretacja. Dlaczego nie mają jeść mięsa?

"List do ludożerców" doskonale oddaje klimat społeczny ostatnich dni. Wbrew pozorom budzący strach ruch oporu wobec wybranej demokratycznie władzy zje się sam - wraz z wszystkimi przymiotami.

Choć wydaje się, że w wierszu znajdziemy panaceum na wrogie zamiary ludożerców po kilkukrotnej lekturze okazuje się, że to wszystko na nic. Egoiści żyjący obecnie za nic mają uczucia, zrozumienie i współodczuwanie z drugim człowiekiem. Starcza im Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, czasem Caritas i duża ilość ruchu na świeżym powietrzu. Trochę selfie z siłowni i mały crossfit z wieczora. Sauny i solarium nie liczę. Przecież są ok, prolife i w ogóle - pomagają, klikają w pajacyka i modlą się do różnych bogów.

"Zrozumcie inni ludzie też mają dwie nogi i siedzenie" - pisze poeta. Ludzie wtedy i ludzie teraz jeszcze bardziej walczą z faktem występowania braci i sióstr. Oczywiście dobrze mieć tych, którzy głoszą "wspólną rację", "prawdę nowoczesną" czy "wiarę w prawo i sprawiedliwość". Wtedy jest git - dbamy o sobie, załatwiamy pracę, ciekawe projekty, promocje i wygodne trumny. Sądy są po naszej stronie, a Temida ma oczy i mózg zjedzone żywcem przez "samych swoich".


Ludożerca ma wzbudzać strach i obrzydzenie. A dzisiaj? Aborcja i wolność macicy łączy narody w sprzeciwie wobec chęci walki z taką antykoncepcją. Uwielbiają w tym wszystkim ludzie "patrzeć wilkiem" na innych, "zgrzytać zębami" słysząc niewygodną prawdę czy wykupywać "świece i sznurowadła" - byleby innym zabrakło i mniej mieli.

A najlepsze w tym wszystkim jest to, że na końcu i tak usprawiedliwiamy się, że jesteśmy tylko ludźmi" i trzeba dbać o "mój żołądek", "mój włos".

Wypisuję się.

niedziela, 15 stycznia 2017

Lego Star Wars. Przygody Hana Solo

Jajko mądrzejsze od kury? Okazuje się, że to możliwe. Synowie w znajomości "Gwiezdnych wojen" przebijają mnie o głowę także dzięki takim książkom jak "Lego Star Wars. Przygody Hana Solo".

W pełnej humoru opowieści razem z dzieciakami poznajemy kulisy przyłączenia się Hana Solo - przemytnika i niezbyt ciekawego gościa do Rebelii. Dlaczego postanowił zmienić swoje dotychczasowe życie i czy przyczyną tego była miłość od pierwszego wejrzenia? Uczucie do najpiękniejszej kobiety w całej galaktyce? To tylko niektóre z wątków, jakie znajdziemy w "Przygodach Hana Solo".

Galaktyczny przemytnik Han Solo robi wszystko, żeby unikać problemów, ale i tak co chwila wpada w tarapaty. W jednej z opowieści zapodział gdzieś swojego ukochanego Sokoła Millennium. Tylko dzięki trzeźwości umysłu Wookiego, który dzielnie stoi na stanowisku pierwszego oficera Sokoła Millenium udało się uchronić maszynę przed przejęciem przez złego Jabbę.

Ilustracje zgodne ze stylem Lego Star Wars wieńczą interesującą książkę wprowadzającą w świat fanów Gwiezdnych Wojen. Czytając wszystkie części tej sagi istnieje wysokie prawdopodobieństwo, iż wychowamy fana kupującego nowy strój Szturmowca czy Dartha Vadera.

Przeczytaj tę książkę – dowiesz się o wielu ważnych dla Galaktyki przygodach! Niech moc będzie z Tobą.

Lego Ninjago - encyklopedia postaci - recenzja

Lego Ninjago bije rekordy popularności. Młodsi i starsi - czy to w podstawówce, gimnazjum czy na studiach odkryli nową jakość w serii, która łączy legendę ninja z wyobraźnią pracowników LEGO.

wtorek, 10 stycznia 2017

Black Red White - meble, które warto kupić

Jak możemy przeczytać w informacjach branżowych, Black Red White to największa polska grupa meblarska, producent i dystrybutor mebli oraz artykułów wyposażenia wnętrz z 20% udziałem w rynku pod względem wartości sprzedaży. Dlaczego w dobie mocnej konkurencji meblarskiej właśnie meble z Białegostoku są najchętniej kupowanymi w Polsce?


Black Red White wygrywa przede wszystkim ilością i jakością wzorów. Żadna inna firma meblarska w Polsce nie może równać się z ofertą, jaką przedstawia nam firma z Biłgoraja. Pokój dzienny, jadalnię, kuchnię czy też biuro i gabinet możemy umeblować dzięki jednej firmie w dość krótkim czasie oczekiwania na meble. Klienci mogą skorzystać z gotowych pomysłów na umeblowanie lub wykazać się kreatywnością w urządzaniu pomieszczenia, dobierając odpowiednie do potrzeb modele – ich ilość i sposób ustawienia. Sklepy oferują także szereg dodatków, pomagających urządzić meblowane pomieszczenie w sposób funkcjonalny, gustowny a także zgodny z obowiązującymi trendami.

Dla wielu osób zaletą jest fakt, iż meble Black Red White dostajemy w elementach. Stwarza to możliwość bezpiecznego i wygodnego transportu na miejsce. Przejrzysta instrukcja pozwala kupującym na szybkie złożenie mebli.

W przypadku Black Red White ważna jest również konsekwentnie budowana sieć sprzedaży zapewniająca dotarcie do klienta w każdym zakątku kraju. Jak informuje nas przedstawiciel handlowy, Black Red White dysponuje znakomicie zaplanowaną i zorganizowaną siecią około 2 300 punktów sprzedaży, z czego ponad połowa to salony znajdujące się poza granicami kraju. Krajowa sprzedaż detaliczna mebli i artykułów wyposażenia wnętrz Black Red White jest prowadzona i rozwijana - poza punktami partnerskimi - za pośrednictwem sieci salonów własnych zlokalizowanych na terenie całej Polski. Na stronie internetowej czytamy, że aktualnie liczy ona 52 salony, w tym 11 salonów wielkopowierzchniowych we Wrocławiu, Krakowie, Lublinie, Zabrzu, Będzinie, Chorzowie, Łodzi, Bydgoszczy, Poznaniu, Warszawie i Gdańsku.

Black Red White to także ekologia. - Wszystkie meble znajdujące się w ofercie Black Red White posiadają wymagane atesty wytrzymałościowe i spełniają normy obowiązujące w Unii Europejskiej. Ponadto, fabryka w Biłgoraju dysponuje własną elektrociepłownią produkującą energię skojarzoną z biomasy, która posiada certyfikat producenta zielonej energii. Dzięki temu zakład produkcyjny jest częściowo samowystarczalny, a nadwyżki energetyczne są sprzedawane podmiotom zewnętrznym – zapewniają przedstawiciele firmy.

Jak więc tu nie zdecydować się na meble, które pewnie już stoją w salonie gościnnym sąsiada?

niedziela, 8 stycznia 2017

Wystąpienia motywacyjne? A po co?

Oglądając jakość polskiej polityki i jakość, jaką serwują nam media w ogóle miło czasem pogrzebać w historii swojej zawodowej kariery i znaleźć przemówienia pisane na zamówienie. Mowy, które sprawiają, że człowiek odnajduje sens pisania i radość z posiadania dwójki dzieci.


Drogie Dzieci, witam Was w tym szczególnym dla Was dniu!


Kochani rodzice, Was także pragnę serdecznie powitać na dzisiejszej uroczystości. I od razu proszę – przymrużcie oczy na działania Waszych latorośli – niech korzystają z atrakcji dla nich przygotowanych.


Dzieciństwo to najbardziej beztroski okres w życiu człowieka. Choć pogoda ostatnimi czasy nas nie rozpieszcza, to w sercu mamy letnią siłę i radość. Dlatego też trudno określić jednoznacznie granicę wieku, za którą dziecko staje się osobą dorosłą. Różne nauki dają różne odpowiedzi na to pytanie. Myślę jednak, że podstawową refleksją powinna być odpowiedź na zagadnienie: „Ile dziecka pozostaje w nas przez całe życie?” Jak odnaleźć w sobie te cechy, które w dzieciństwie pozwalały nam na beztroski stosunek do świata i innych ludzi? Jak odnaleźć cechy, które pozwalały nam śmiać się tylko dlatego, że ktoś inny właśnie wybucha śmiechem?


Życie dorosłych jest o wiele bardziej skomplikowane. Niejednokrotnie przychodzi nam zmagać się z rozczarowaniami wynikającymi ze spotkania z niewłaściwymi ludźmi. Dziecko nie jest przygotowane na takie doświadczenia – jest bezbronne. Nie wie, co to kłamstwo, ironia, drwina, złość. Oczywiście w miarę dorastania doświadczamy także nieprzyjemnych sytuacji, które stanowią nauczkę na przyszłość – w ten sposób dziecko uczy się tego, co jest dobre, a co złe, co należy robić, a czego lepiej zaniechać.


Duża w tym rola rodziców i opiekunów, którzy muszą pomagać najmłodszym w wybieraniu odpowiedniej drogi. Sam jestem ojcem czworga dzieci i wiem, że w wychowaniu trzeba pamiętać, byście pozwolili swemu sercu na decydowanie, gdyż czasem tylko miłość potrafi rozwiązać problemy, z którymi rozum nie może sobie poradzić. Warto też zapamiętać, by nie odbierać dzieciom ich naturalnych cech, jak intuicja, fantazja, bezinteresowność, wrażliwość na piękno, osądzanie świata sercem, zdolność do wielkich uczuć. Rodzice są pierwszymi najważniejszymi nauczycielami dzieci, ale powinni mieć też w sobie pokorę i pamiętać wzorem francuskiego pisarza Antoine de Saint-Exuperego, że: „Jedynie dzieci wiedzą naprawdę, czego szukają”.


Kochane dzieci – cieszcie się jak najdłużej słodkim smakiem dzieciństwa, poznawajcie i odkrywajcie piękno świata i ludzi, zapamiętujcie wrażenia. Życzę Wam, by Wasze życie było jak najbogatsze w doświadczenia, przygody, wydarzenia, z których będziecie czerpać i piękne wspomnienia, i naukę na przyszłość.

Wspaniałej zabawy!

sobota, 7 stycznia 2017

Dzieci Norwegii. O państwie (nad)opiekuńczym

W pięciomilionowej Norwegii ponad 100 tysięcy imigrantów z Polski to sporo. Jadą za lepszym życiem, pracą spełniającą ich oczekiwania i rozbudowanym socjalem. Czasem jednak wspierając się na przeróżnych forach internetowych ich strach wzbudza jedno słowo - Barnevernet. Według wielu to instytucja gorsza niż rządy Petru, Kaczyńskiego i Tuska polanego Komorowskim.


Według naszych rodaków ta instytucja zabiera dzieci, rozdziela rodziny, zastrasza i inwigiluje gorzej niż niektóre służby w czasach okupacji. Nikt nie może czuć się bezpieczny. Uderzysz dziecko lekko w pupę? Jeśli twoja latorośl powie to w szkole masz murowane kłopoty. Według prawdziwych Polaków mieszkających w Norwegii Barnevernet podburza dzieci i nakłania do składania fałszywych zeznań - byleby rodzice mieli problemy. Może na ciebie donieść nawet starsza sąsiadka czy wkurzający sąsiad - Norwegia to przecież kraj, w którym niszczyć ludzi łatwiej niż dorobić się majątku.

Tu pojawia się książka Marcina Czarneckiego. Nieskażony opiniami, jakie pojawiają się w polskich mediach bada temat, w którym stykają się dwa różne światy. Polscy i nie tylko imigranci nie rozumieją powodów i mentalności Norwegów więc bronią się przed tym i starają walczyć z czymś, co tam jest normą. Przestrzeganie i postrzeganie prawa jest tam drastycznie różne niż nasze. Dlatego właśnie Krzysztof Rutkowski nie jest tam mile widziany a Breivik wygrywa kolejne procesy pokazujące, że w więzieniu są łamane jego podstawowe prawa.

Z drugiej strony autor zauważa, że w Norwegii toczy się dyskusja o nadużywaniu kompetencji przez instytucje. Czy trzeba je reformować? Czy należy je (np. Barnevernet) zmienić? Pozostaje to wewnętrzną sprawą mroźnego kraju z północy. Tymczasem - miłego czytania.