sobota, 4 kwietnia 2020

#zostanwdomu

Rząd dba o Polaków - nie ma co. Aby zahamować epidemię czy pandemię koronowirusa wprowadził dziś nowe obostrzenia, które ustrzegą obywateli Najjaśniejszej od zagłady. 



Najpierwej więc wprowadził zakaz wychodzenia z domu na spacer z żoną, która idzie bliżej niż dwa metry. Pal sześć, iż przebywanie w tym domu z żoną i dziećmi nie sprzyja pogłębianiu relacji a ich rozpadowi. Naród oczywiście dał się zamknąć w domach potulnie i posłusznie bez względu na opcję polityczną. Oni chcą nas uratować, a wy - huje ze spacerniaka chcecie nas zabić! - grzmieli. Patrzę na miłośników innych niż obecnie rządząca opcji politycznych i otwieram oczy ze zdumienia - oni jakby czekali na kogoś takiego, kto by ich za mordę trzymał!

Rząd jednak wybrany w wyborach demokratycznych pomyślał, że i tej wolności za dużo. A masz! Kontakt z gotówką to pewny koronawirus więc Polacy masowo zaczęli gotówki unikać. Pal sześć, iż potem NBP zapewniał, że banknoty są ok i w ogóle dezynfekowane a i dodrukujemy ich trochę - Polak już gotówki nie chce i basta! Ja już przestałem to rozumieć!

Rząd myślał, myślał i wymyślił! Zamkniemy zakłady kosmetyczne, fryzjerskie i studia tatuażu. Wiadomo przecież, że koronawirus lubi takie miejsca. Pal sześć, że większość wymienionych zamknęła się już trzy tygodnie temu - w czasie słynnej rewolucji - zamykamy szkoły - kupujemy makaron i papier toaletowy. Ręce już opadły bo władza oderwała się od rzeczywistości! Ręce opadły, bo zamykający się w imię ludzkiej solidarności właściciele dzisiaj masowo zamykają swoje zakłady na wielki wieków Amen. Zostaje nam tylko szara strefa a Państwo? Niech się pierdoli!

Dzisiaj władza stwierdziła, że drut kolczasty zamykający plaże i inne parki nie wystarczy. Czas zamknąć lasy, bo to siedliska epidemii i w ogóle miejsca podejrzane. Ręce opadły mi wcześniej i jestem na dwieście procent pewien, że już nie o wirusa chodzi. Kiedy czytam o patrolach, które sprawdzają czy w siatce masz bułki a nie pół litra wódki, która do życia nie jest potrzebna już nawet szeroko nie otwieram oczu. Narażam się wyznawcom nowej religii - #zostanwdomu, którzy pieją, że Hiszpanie, Francuzi, Włosi i Amerykanie sami są sobie winni, bo chodzi do lasów w odległości mniejszej niż dwa metry. Oni nie mają przecież takich ynteligentów jak Kaczyński, Tusk, Zandberg i reszta.

Ten wirus - nawet jak zjada płuca, mózg i w ogóle czyha, by zniszczyć ten wybrany Naród Polski to pikuś w porównaniu z paniką i zakazami serwowanymi przez władze. Co jest gorsze? Już sam nie wiem.

Odechciewa się robić zakupy w 24 godzinnych Biedronkach czy Lidlach. Nie chce się wspierać lokalnych piekarni czy restauracji, które błagają o wsparcie. Wirus to pikuś w porównaniu z tym, co zaserwowała nam władza.  Władza się wyżywi - ale czy my jesteśmy w stanie to przeżyć?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz