Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łukasz grass. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą łukasz grass. Pokaż wszystkie posty

sobota, 11 listopada 2017

Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą

Ludzie uwielbiają historie z happy endem. Takie, w których główny bohater upodli się do granic możliwości a potem powoli - krok po kroku osiągnie to, o czym marzymy płacząc wieczorem w poduszkę. Łukasz Grass pisząc książkę "Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą" i prezentujac sylwetkę Jerzego Górskiego realizuje powyższe w 110 procentach.


Jerzy Górski w "Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą" wielokrotnie podkreśla, że powinien już dawno umrzeć. Ilość heroiny i innych używek jakie dostarczał sobie przez długie lata są zabójcze dla każdego uzależnionego.

Już pierwszy eksperyment z morfiną, której dawka była o wiele za duża mógł pozbawić bohatera książki "Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą" życia. Potem było jeszcze gorzej - z finałem, w którym Górski chciał za pomocą zastrzyku z czekolady wyrwać się z więzienia - swojego drugiego domu.

Nic nie zapowiadało tego, że Górski osiągnie coś w jakiejkolwiek dziedzinie. Szukający nowych używek i doznań nie wspomina o podjęciu ówczesnych próbach jakiejkolwiek pracy. Wykorzystujący dobre serce matki prowadził swój żywot "poczciwego" narkomana żyjącego z gotowania słomy makowej i wsparcia wspólnoty narkomanów.

Trudno powiedzieć, kiedy Górski zdecydował się na odwyk i pójście do Monaru. Wszak wcześniejsze próby odtrucia i zerwania z nałogiem konczyły się fiaskiem. Jerzy Górski poświęca dużo miejsca swojemu pobytowi w organizacji Marka Kotańskiego. Surowy regulamin i początki ... biegania zaczęły się właśnie tam. Wspominany regulamin - z punktu widzenia normalnego człowieka wydaje się abstrakcją jednak wiele osób wyleczył z uzależnienia na zawsze.

Siła jaką zdobył Górski podczas odwyku i fakt, że wszystko w życiu robił na maksa pchnęły go w kierunku triathlonu. Książka "Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą" to także nieśmiała (a szkoda) opowieść o pierwszych zawodach triathlonowych w Polsce.

Bez pianek, specjalnych boksów czy tłumu kibiców Jerzy Górski i spółka starali się w naszym kraju zaszczepić amerykańskie pomysły. Okazuje się, że nie byłoby dzisiejszego Ironmana w Gdyni i paru innych imprez gdyby nie upartość także Jerzego Górskiego, który by dostać się na zawody do USA dokonał rzeczy pozornie niemożliwej. Jakiej? Przeczytajcie w "Najlepszy. Gdy słabość staje się siłą"

Łukasz Grass jako dziennikarz i zawodnik triathlonowy wykorzystał historię życia Górskiego do stworzenia opowieści, w której realizuje się motyw od pucbuta do milionera. Świetnie napisana opowieść sprawia, że człowiek mógłby w listopadowy niedzielny poranek spróbować wskoczyć w piankę i popływać na jakimś trathlonowym akwenie.  Oczywiście warto brać poprawkę na cudowne uzdrowienie i świetne wyniki Górskiego bo każdy organizm jest inny i niewielu uda się zrealizować ten piękny sportowy sen.

Mam nadzieję, że teraz po publicznej spowiedzi Jerzy Górski skoncentruje się na dokładniejszym pokazaniu swojej kariery w świecie sportu. Narkotyków i innych używek starczy nam na długo.