Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opowieść. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą opowieść. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 6 listopada 2018

Poza sezonem | Jørn Lier Horst | Recenzja

Poza sezonem. Jorn Lier Horst

"Poza sezonem" to kolejna genialna opowieść rodem z Norwegii. Tym razem komisarz William Wisting daje się ponieść się jesiennej depresji. A niedaleko czają się złoczyńcy prima sort.


Wisting - komisarz prawie doskonały


Komisarz William Wisting widział niejedną groteskową śmierć. To, co zobaczy w Stavern może być dla niego zaskoczeniem. Jakby sprawca nie miał nic do stracenia. Ciało znalezione w domku letniskowym jest zmasakrowane jakby ktoś przepchnął je przez maszynkę do mięsa. Pozostawiony odcisk buta niewiele wnosi do śledztwa.

Martwe wróble - znak?


Na dodatek komisarz Wisting nie jest zachwycony, kiedy jego córka Line decyduje się na wyprowadzkę do drewnianego domku u ujścia fiordu. Jego niepokój wzrasta, kiedy policja odkrywa w najbliższej okolicy kolejne zmasakrowane ciała, a z nieba zaczynają spadać martwe wróble.

Kto stoi za zbrodniami? Tym razem komisarz William Wisting zmierzy się z mafią handlującą narkotykami, włamywaczami z Litwy i "porządnymi" norweskimi obywatelami mającymi dużo na sumieniu.  

Litwo, ojczyzno moja!


Autor świetnie prezentuje bliski nam wschodni klimat i panujące na Litwie kontrasty. Oprócz wielkiego bogactwa mamy przerażającą biedę. W samym środku znajduje się William Wisting - komisarz będący w pierwszej 10 śledczych.

Czysty umysł. Doskonały detektyw


Bez alkoholu, narkotyków czy innych uzależnień prowadzi William Wisting dochodzenie łącząc kolejne dowody w przerażającą całość.  Jak w opowieści o Felicii, Jaskiniowcu czy kluczowym świadku nasz komisarz zauważa szczegóły, jakich czytelnik nie widzi. To jest największa  siła książek Horsta - brak nudy i kompletne zaskoczenie.

Czytelnik nie wie, kiedy morderca znów zaatakuje. I czy w ogóle będzie ten kolejny raz?  Doświadczenie w pracy w policji i pisarskie rzemiosło sprawiają, że Jorn Lier Horst tworzy produkty z wyższej półki. Szczegóły są ważne i prawdziwe. Procedury niewymyślone.

Płacimy za taką literaturę niską cenę, choć warte są tyle ile oryginał opowieści " O obrotach sfer niebieskich".


 

środa, 10 października 2018

Felicia zaginęła |Jørn Lier Horst | Recenzja

Felicia zaginęła

Jørn Lier Horst to pisarz, który swoje doświadczenie w pracy jako policjant połączył idealnie z pisarskim powołaniem. Przekonacie się o tym czytając "Felicia zaginęła".



Pewnego dnia komisarz William Wisting otwiera nową sprawę o zaginięcie. Bez śladu ginie młoda dziewczyna, której ojciec umarł na raka a matka jest w stanie agonalnym. Może nie radzi sobie z problemami i popełniła samobójstwo? A może uciekła od problemów i za bardzo narcystycznego męża?

Trup w szafie


W tym samym czasie podczas prac budowlanych zostaje znalezione ciało kobiety w szafce na robocze ubrania. Ciało jest bardzo stare i trudne do zidentyfikowania.

William Wisting prowadzi dochodzenie ścigając się z czasem. Bowiem tylko parę dni dzieli niewyjaśnione zabójstwo sprzed lat od przedawnienia. Kto zabił i kogo zabił? Motyw? Dochodzenie Williama Wistinga odkrywa sieć kłamstw i brzemiennych w skutkach wydarzeń. Pomimo lat, jakie upłynęły od zbrodni jej skutki sprawcy odczuwają do dzisiaj.

Ktokolwiek widział. Ktokolwiek wie


Jørn Lier Horst powołując się na rosnącą liczbę zaginięć tworzy opowieść pokazującą ten problem. W Polsce takimi sprawami zajmuje się specjalna jednostka - u Horsta jest to niezniszczalny Wisting. Autor pięknie  snuje opowieść o miłości, nienawiści, zbrodni i przypadku, który wpływa na życie wielu ludzi.

Do końca nie wiadomo, kto zabił. Podejrzenia padają to na policję, to na bogatego przedsiębiorcę czy młodego informatyka. W tle William Wisting musi mierzyć się także z własnym życiem - dorastającymi dziećmi oraz żoną, która wyjeżdża na misję do Afryki.

"Felicia zaginęła" to drugi tom opowieści o Wistingu - równie mocny, co pierwsza książka Jørn Liera Horsta. 

piątek, 27 października 2017

Święty Brat Albert - tajemnica całkowicie odkryta

Brat Albert patrzy wprost w obiektyw. Nie uśmiecha się, nie pozuje. Zniszczony habit jest przewiązany w pasie sznurem. Prawą rękę opiera na lasce, w lewej trzyma papierosa. Nie jest ckliwym staruszkiem. Miłość, jaką otaczał ubogich i wszystkich dookoła, była męska i radykalna. Wymagająca i wybaczająca. Po prostu ojcowska (fragment książki "Brat Albert. Biografia").


Na niektóre pytania nasuwające się po lekturze fascynującej książki odpowiedziała mi Natalia Budzyńska - autorka. Dziękuję Wydawnictwu Znak za pomoc w przeprowadzeniu rozmowy.


Kiedy tak naprawdę nastąpiło nawrócenie Adama Chmielowskiego – brata Alberta?
Tak naprawdę to nie mam pojęcia, bo to jest zawsze jakaś tajemnica życia każdego człowieka. Na pewno przełom nastąpił na Podolu u brata, gdy tenże brat sprowadził do swojego domu księdza, z którym prowadził rozmowę o Bożym miłosierdziu. Zaaranżował to spotkanie tak, żeby Adam wszystko słyszał. Adam był wtedy w dramatycznej sytuacji, po kilku miesiącach pobytu w szpitalu psychiatrycznym, w ciągłym poczuciu winy i bezsensu, niegodności własnej osoby. Był w rozpaczy i wydawało się, że nie ma szans na wyzdrowienie. Lekarze w każdym razie rozłożyli już ręce. Pomogła Dobra Nowina, którą usłyszał „przypadkiem” od nieznajomego księdza.

W Pani książce wiele można przeczytać o dzieciństwie brata Alberta. Dotarła Pani do źródeł mówiących o wielkiej religijności w tamtym okresie?
Religijność domu, w jakim wychował się Brat Albert chyba nie była jakaś specjalna, nie mam na to żadnych dowodów, ale wydaje się, że była to typowa pobożność domu w połowie XIX wieku. Podobno matka Adama była tercjarką, czyli jakoś bardziej udzielała się w parafii, ale on sam nie wspominał o domu, jako o źródle swojego powołania czy miejscu, które ukształtowało jego pobożność.

Jaki wpływ na późniejsze życie Adama Chmielowskiego – brata Alberta miała śmierć ojca?
To chyba musiałby się wypowiedzieć psycholog, jaki wpływ na dziecko ma śmierć ojca i wychowanie bez wzorca męskiego. Nie chcę kombinować.

Brat Albert poświęcił się pracy najuboższym. Czy to może być wynik udziału w Powstaniu Styczniowym?
Nie sądzę, nie przyszło mi to do głowy. Dlaczego?

Po wydaniu książki dotarła Pani czy może dostała materiały, które nie weszły w jej treść?
Nie, ale już po oddaniu tekstu natrafiłam na fotografię, której przedtem nie widziałam. Była w archiwum sióstr albertynek, tyle, że siostra archiwistka była przekonana, że ta fotografia nie przedstawia Brata Alberta tylko jakiegoś anonimowego brata, dlatego mi tej fotografii nie pokazała. Kiedy dzięki pewnej albertynce zobaczyłam to zdjęcie była przekonana, że to właśnie Brat Albert, wystarczyło porównać. No i udało się zamieścić jeszcze tę fotografię w książce, tyle, że już nie zdążyłam nic o niej napisać.

Skąd zainteresowanie – żeby nie napisać – fascynacja postacią brata Alberta, która bliższa staje się dzięki Pani książce?
Właściwie postaci, które opisuję zaczynają mnie fascynować dopiero po napisaniu o nich ksiązki. Na początku są zagadką, ale zawsze staram się odszukać ich prawdziwych. O Bracie Albercie pisano dotąd hagiografie, czyli żywoty świętych z obrazka. Przez to święci są dalecy od nas, nieprzystępni. w Bracie Albercie ostatecznie zafascynował mnie jego radykalizm, to człowiek, który wziął ewangelię na serio, który w drugim człowieku i to tym najpodlejszym, widział Chrystusa. Nie oceniał, nie osądzał, nie gardził, nie dzielił. Świetnie opisała to w prostych słowach s. Kunegunda, ten cytat jest na okładce książki. I nie chodzi w nim o to, że zmieniał się w zależności od okoliczności, więc był nieszczery. Nigdy nie chciał być od nikogo lepszy, z każdym potrafił pogadać, dla każdego znaleźć czas, z każdym się utożsamiał.

Który z obrazów brata Alberta – malarza podoba się Pani najbardziej i dlaczego?
To trudne pytanie, bo muszę przyznać, że nie jestem fanką malarstwa Adama Chmielowskiego. Osobiście nie uważam, żeby był dobrym malarzem. I nie będę oryginalna, działa na mnie tylko obraz „Ecce Homo”. Jest w nim to coś, co sprawia, że doświadcza się tego dreszczu, tej gęsiej skórki. To ikona sensu stricte. Kiedy zbierałam materiały u krakowskich albertynek, często po pracy w archiwum szłam do kaplicy i siadałam przed tym obrazem. Nie można na niego patrzeć tylko jak na dzieło sztuki. To zdecydowanie coś więcej.




wtorek, 8 sierpnia 2017

Warto mimo wszystko

Anna Dymna w rozmowie z Wojciechem Szczawińskim udowadnia, że mimo wszystko warto żyć i życiem się cieszyć - nawet kiedy nie jest ono takie łatwe i przyjemne jakby się mogło wydawać.


Książka to rozszerzony zbiór anegdot, opowieści i potężnej dawki dobrego humoru. O tym, że aktor w Polsce wielu ludziom kojarzy się z wiecznie młodym i przystojnym obiektem seksualnym. O tym , że odbiorca weźmie autograf od swojego "ulubieńca" myląc go z kimś innym. O tym, że wielkie pieniądze nie idą w parze z jakością i przesłaniem filmów. O tym, że czasem nawet z największym agresorem można wygrać siłą spokoju i pogodą ducha.

Aktorka, która nie za bardzo chce grać we współczesnych serialach opowiada, że "Warto mimo wszystko". Niespełnione marzenia o zostaniu panią psycholog realizuje w prowadzonej przez siebie Fundacji oraz codziennym życiu, które raz po raz wystawia ją na próbę.

Anna Dymna intrygująco opowiada o teatrze, w którym przyszło jej grać jak o najukochańszej rodzinie. Słynne 'Dziady" z 1973 roku, "Małe kroki, wielkie kroki" Macieja Karpińskiego czy też "Noc listopadowa" w reżyserii Andrzeja Wajdy wyglądają inaczej, gdy poznaje się tło tych opowieści.

Wojciech Szczawiński namawia aktorkę do opowieści o życiu w tamtych czasach i o tym, że aktor jest od grania a nie uprawiania polityki. O pierwszym mężu - Wiesławie Dymnym, który był postacią wielowymiarową. To jednak mała część z tematów poruszanych na łamach "Warto mimo wszystko". . Dawno już nie spotkałem się z wypowiedziami aktora/aktorki tak dojrzałymi i niosącymi przesłanie.

W dobie marnie dobieranych słów i nieważnych tematów "Warto mimo wszystko" warto przeczytać.

czwartek, 2 lutego 2017

Sztorm stulecia | Stephen King | Recenzja

Stephen King jako scenarzysta jest porównywalnie tak samo płodny jak autor książek. Wyprodukowany przez telewizję ABC doczekał się również wersji papierowej wydanej przez Pocket Books (w Polsce wydało go wydawnictwo Prószyński i s-ka).

Skąd pomysł na Sztorm Stulecia?



O ile poprzednie dwa dzieła powstały na zamówienie Sztorm stulecia, jeśli wierzyć Kingowi, chodziła za nim dłużej niż inne opowieści. Także jej wyrazistość oraz szczegóły powstania są mroczniejsze niż inne: Zazwyczaj – powiedzmy trzy czy cztery razy na pięć – wiem, w jakiej sytuacji przyszedł mi do głowy pomysł na opowieść; wiem, jaki splot wydarzeń (zwykle prozaicznych) dał historii początek (…) Czasem jednak nie potrafię sobie przypomnieć, co doprowadziło do powstania konkretnej powieści lub opowiadania (…) początkiem „Sztormu stulecia” była scena więzienna: mężczyzna, tym razem biały, siedzi na pryczy, opierając o nią pięty i trzymając ręce na podciągniętych kolanach – i patrzy przed siebie bez zmrużenia powiek. 

Człowiek zły do szpiku kości


Nie był to łagodny i dobry człowiek, jakim okazał się John Coffey w „Zielonej mili”, lecz wyjątkowo zły. Może nawet w ogóle nie był człowiekiem.Ilekroć wracałem do niego myślą – jadąc samochodem, siedząc u okulisty i czekając, aż wpuści mi krople do oczu, albo, co gorsza, leżąc w łóżku przy zgaszonym świetle – wydawał mi się jeszcze straszniejszy. Wciąż po prostu siedział bez ruchu na pryczy, ale był straszniejszy. Wydawał się mniej człowiekiem, a bardziej... tym, kim był naprawdę...

Nowa Anglia - ciary mnie przeszły!


Opowieść o małej społeczności, wspólnoty, która staje przed dużym wyzwaniem jest znakiem rozpoznawczym prozy pisarza z Nowej Anglii. Zastanawia się King pisząc we wstępie – Czy słowo „wspólnota” zawsze brzmi pokrzepiająco, czy czasem potrafi zmrozić krew w żyłach? Właśnie wtedy wyobrażałem sobie żonę Mike'a Andersona, która przytula męża, szepcząc równocześnie do ucha: „Spraw, żeby [Linoge] miał wypadek”. Ciarki mnie przeszły! Wiedziałem już, że muszę przynajmniej spróbować spisać tę opowieść. 

Mini seriale rządzą  


Pomysł na mini – serial wydał się pisarzowi tak dobry, że uruchomił swoje znajomości. Historia była za długa na film kinowy, lecz sądziłem, że mam na to sposób. Pamiętałem, jak wspaniale układała mi się współpraca z ABC, której dostarczyłem materiał (a czasem gotowe scenariusze) do kilku tak zwanych miniseriali cieszących się całkiem niezłą oglądalnością. Skontaktowałem się z Markiem Carlinerem (producentem nowej wersji „Lśnienia”) i Maurą Dunbar (która od początku lat 90. jest moim konsultantem do spraw artystycznych w ABC). Zapytałem obojga, czy zamiast adaptacją istniejącej książki byliby zainteresowani powieścią stworzoną wyłącznie dla telewizji. Przytaknęli niemal bez namysły, a gdy skończyłem trzy dwugodzinne scenariusze zamieszczone w tym tomie, bez żadnych ingerencji w treść bez wahań i kaprysów producentów, wszedł w fazę produkcji i realizacji.

Co więc zobaczyć możemy na ekranie? Nad małą wysepką w stanie Maine zwaną Little Tall (pojawia się ona także w Dolores Clairborne) przechodzi burza śnieżna. Ludzie, odcięci od świata muszą stawić czoła swoim lękom, a także tajemniczemu przybyszowi, który każe nazywać siebie Linoge. 

Nazywam się Legion


Zaczynają się dziać dziwne rzeczy, dochodzi do okrutnych zbrodni. Ludzie, coraz bardziej przerażeni i zniewoleni poznają oblicze zła, którego wcieleniem jest zagadkowy przybysz. Okazuje się, że po przestawieniu liter w jego imieniu powstaje przerażające słowo Legion, oznaczające demona. Zły duch, a właściwie jego zmaterializowana postać, odejdzie tylko wtedy, kiedy otrzyma to czego pragnie. A chce dziecka – jednego, którego pragnie wychować na swojego następcę.

Loveraft - nieśmiały autor horrorów


Zarówno krajobraz, który widzimy jak i miasteczko od razu każą nam mniemać, że będzie się działo coś strasznego. To zupełnie tak, jakbyśmy czytali H. P. Lovecrafta, który w swoim opowiadaniu tak przedstawia jedno z miast: Na widok nieskończenie długich ulic, świecących obłędną pustką i śmiercią i na myśl o ciągnących się bezkreśnie, spowitych mrokiem mieszkaniach, które wypełniały pajęczyny i wspomnienia, którymi zawładnęło teraz robactwo, ogarniał człowieka lęk i odraza, i chyba nawet najwymyślniejsza filozofia nie byłaby w stanie im się oprzeć.

Wydaje mi się, że w Little Tal mamy również od początku lęk i odrazę. Lęk przed ujawnieniem grzesznych spraw trawiących mieszkańców miasteczka. Narkotyki, zdrady, oszustwa – to tylko niektóre z uczuć, jakie wychodzą na jaw przez działanie Legiona. Ten z postaci, którą znamy z Ewangelii św. Łukasza (A Jezus zapytał go: Jak ci na imię? On odpowiedział: Legion, bo wiele złych duchów weszło w niego.) zmienia się w sędziego, który każe na złe czyny. 

Postać ta w sztuce nie została przecież wprowadzona przez Stephena Kinga. Wymienić należy tu film Egzorcyzmy Emili Rose, czy Legion, które realizują w pełni mit złego i mocnego demona. King jakby go osłabił – jest oczywiście śmierć starszej pani zabitej na początku oraz zmuszanie mieszkańców do popełniania krwawych mordów – jednak główny akcent czynienia zła spływa na ludzi. To oni są winni temu, że w Little Tall miejsce ma sztorm stulecia i wszystkie zdarzenia z nim związane.

Cenzura w USA


Może to jednak nie miało tak być? Może Linogue miał być zły do szpiku kości, a ludzie to ofiary? A wszystkiemu winna cenzura telewizyjna? Czytamy we wstępie: Nie udało mi się uniknąć kłopotów. Główną wadą pracy dla ogólnokrajowej telewizji jest problem cenzury (ABC to sieć, która nadal dysponuje bronią nazywaną „działem przestrzegania norm"; redaktorzy czytają scenariusz i mówią, czego „absolutnie nie można pokazywać w amerykańskich salonach"). Zażarcie walczyłem z tymi zakazami podczas pracy nad „Bastionem" (ludność całego świata krztusi się na śmierć własnym katarem) „Lśnieniem" (utalentowany, lecz wyraźnie niezrównoważony młody pisarz bije żonę do nieprzytomności młotkiem do gry w krokieta, a potem próbuje tym samym narzędziem zatłuc syna) i była to niewątpliwie najgorsza strona całego przedsięwzięcia, porównywalna z chińskim zwyczajem krępowania stóp. 

Czy "Sztorm stulecia" to "Sklepik z marzeniami"?


Prezentowana przeze mnie opowieść Kinga w swojej scenariuszowej formie podobna jest do innych jego przewodnich motywów. Pomysł społeczności, która musi zmierzyć się z problemem/ami nie jest nowy. Niech za przykład posłuży nam Sklepik z marzeniami. Tu podobnie jak w Sztormie stulecia, główną postacią jest konstabl, który może albo przerwać złą passę albo doprowadzić do ostatecznego upadku małej osady. W kolejnej, technicznie słabej powieści, Dolores Claiborn widać, że społeczność potrafi trzymać się razem i nie ujawniać szczegółów ze swojego życia. Podobnie zresztą w Miasteczku Salem, gdzie również przedstawiciel władzy policyjnej musi uratować swoich „podopiecznych” z rąk wampira.

Stephen King i sycylijska mafia


Podobne jest również miasteczko – typowe dla Nowej Anglii z ładnymi domkami, który każdy wygląda podobnie. Pozornie spokojne i bezpieczne, położone nad morzem staje się nagle piekłem na ziemi. Zło, którego nikt nie widział zaktywizowało się i dało nieźle w kość mieszkańcom. Najlepsze jest jednak to, że po zakończeniu całej historii oni, na wzór sycylijskiej mafii, wpadają w zmowę milczenia. Żyją tak, jakby się nic nie stało.

sobota, 31 grudnia 2016

Co wiesz o Stephenie Kingu? - 20 prostych pytań

Pytania w sam raz na zbliżający się karnawał. Zabawa dla tych lepszego sortu :)


1. Gdzie urodził się Stephen King?
Maine, Portland.
2. Kiedy obchodzi urodziny Stephen King?
21 września 1947
3. Który bohater opowieści Stephena Kinga obchodzi urodziny tego samego dnia co autor "Carrie"?
Carrie White
4. Jak mieli na imię rodzice Stephena Kinga?
Donald i Nellie Ruth King
5. Gdzie Stephen King chodził do szkoły?
Bangor, Maine
6. Jak nazywała się pierwsze opowiadanie Stephena Kinga?
I was a teenage grave robber
7. Jak ma na imię żona Stephena Kinga?
Tabitha King
8. Ile dzieci ma Stephen King (oficjalnie)?
Naomi, Joseph i Owen
9. Jaki tytuł nosi pierwsza krótka historia Stephena Kinga, która była sprzedawana?
I was a teenage grave robber
10. Gdzie Stephen King chodził do college?
Maine
11. Jaki tytuł nosi pierwsza książka Stephena Kinga?
12. Wymień przynajmniej 6 filmów, w których Stephen King pojawia się jako aktor?
13. Na okładce jakiego magazynu pojawił się Stephen King w 1986 roku?
TIME
14. Wymień dwa tytuły książek wchodzących w skład "Mrocznej wieży"?

15. Jaka drużyna baseballa jest ulubioną drużyną Stephena Kinga?
16. Trzy główne nurty natchnienia dla Stephena Kinga?
17. Jak nazywała się szalona pielęgniarka z powieści "Misery"?

18. Jak nazywał się pisarz porwany przez pielęgniarkę w powieści "Misery"?
19. Czy Stephen King napisał kiedykolwiek opowieść dla dzieci? Jeśli tak - podaj tytuł?
Oczy smoka
20. W jakich górach odbywa się akcja "Lśnienia" Kinga?


Odpowiedzi pod postem ukażą się 1 stycznia.