Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą recenzja. Pokaż wszystkie posty

sobota, 19 listopada 2016

Dzieje jednego pocisku - Andrzej Strug

Czy można napisać opowieść o dziejach jednego pocisku? O "ciężkiej puszce z lanego żelaza"? Okazuje się, że kiedyś można było. Przed Państwem "Dzieje jednego pocisku".

Opowieść, która dzisiaj wydaje się ciut dziwna miała na celu prezentację ówczesnych środowisk, które brały udział w rewolucji - bojowników wywodzących się z chłopów, mieszczan, robotników, anarchistów i różnego sortu rzeźmieszków. Trzecioosobowy narrator zabiera nas w podróż po ówczesnej (1905-1097) Polsce, w której konflikty między frakcjami żywo przypominają dzisiejsze czasy PO-PiS, PiS-Nowoczesna etc.

Strug nie sili się na obiektywizm pokazując, kogo popiera i jaka droga dla Polski jest najważniejsza. Warto jednak zwrócić uwagę na psychologiczną warstwę powieści, której nie powstydziłaby się spółka Freu&Jung. Dodatkowo ciekawie prezentują się motywy charakterystyczne dla Młodej Polski.

Piękna klasyka. Po prostu.

#wartoprzeczytac

poniedziałek, 14 listopada 2016

Złe psy - po ciemnej stronie mocy

Patryk Vega został dzięki "Pitbullowi" także płodnym pisarzem. "Złe psy. Po ciemnej stronie mocy" to opowieść, przy której nawet "Pitbull - złe kobiety" to wizja dla dzieci do 13 lat.

Tym razem rozmawia o sytuacjach, gdy człowiek przechodzi na ciemną stronę mocy. Historie policjantów, którzy nie wytrzymali presji w pracy, przeszli na drugą stronę barykady i trafili do więzienia albo wylądowali w szpitalu psychiatrycznym. Przerzucanie zwłok z dzielnicy do dzielnicy czy imprezy ze świadkami koronnymi zakończone grupowym seksem to ledwie punkt wyjścia do opowieści o dramatach, jakie dotykają policjantów z kryminalnej.

Dlaczego niektórzy przechodzą na złą stronę? Czy komuś udało się stamtąd wrócić? Czytelnik odpowiada sobie na te pytania widząc ogrom pracy i trudność zadań, z jakimi przychodzi się mierzyć policjantom. Okazuje się, że Miami - pierwowzór bohatera to nie tylko tatuaże i piękne kobiety ale przede wszystkim mordercza praca, której przeszkadza wszystko - od braku spinaczy do bezmyślnych przełożonych.

I jeszcze dodajmy te sposoby odreagowania. Seks, alkohol i narkotyki w połączeniu ze wspomnianą biurokratyzacją policji powodują, że podziwia się osoby dbające o bezpieczeństwo i zwalczanie przestępczości.

Kiedy ktoś oferuje komuś kilkadziesiąt tysięcy za przymknięcie oka ...

Szacunek.


#czytamzwoblink

W rodzinie ojca mego

Marcin Wójcik przez długi czas walczył o to, by jak najlepiej pokazać środowisko Radia Maryja. "W rodzinie ojca mego" nie daje jednak gotowych odpowiedzi.

Okazuje się bowiem, że współczesny katolicyzm to przenikające się zachowania, które to zasługują na gloryfikację a innym razem wołają o pomstę do nieba. Jezus Chrystus jest w opowieści Wójcika Bogiem, którego wykorzystuje się do celów niekoniecznie zbawiania dusz ludzkich. Wydaje się, że bardziej od podnoszenia na duchu zależy katolickiemu głosowi na wznoszeniu kolejnych projektów obrazujących potęgę Radia Maryja.

A jest o czym pisać i co podziwiać. Ojciec Rydzyk - niezależnie od opinii i legend sprawie zagospodarował liczną grupę odrzuconych. Wie co i jak mówić, by zyskać feedback i namacalne dowody przywiązania.Ratujemy stocznię? ratujemy! Protestujemy przed KRRiT? Protestujemy! Niewielu mobilizuje w Polsce takie tłumy.

Jest radio, telewizja, gazeta. Trzeba będzie podbijać internet. Młode pokolenie kształci się w szkole założonej przez toruńską rozgłośnię. Ilość projektów powala i wywołuje zazdrość. Pomimo kryzysów, wahań euro i zwycięstwa Trumpa Radio Maryja brnie do przodu bez pardonu.


Wójcik stworzył nowy gatunek reportażu, który oprócz ujawniania prawdziwego oblicza Radia Maryja każe mocno zastanowić się nad rolą i kierunkiem, w jakim podąża Kościół Katolicki w Polsce.

Szacunek.


#czytamzwoblink


Beksińscy. Portret podwójny

Małgorzata Grzebałkowska w całej tej dyskusji na temat Beksińskich (jeszcze zanim film wszedł na ekrany) w swoim "Portrecie podwójnym" napisała to, o czym badacze, historycy i najbliższa rodzina malarza zapomnieli - o miłości.

Tomasz i Zdzisław - charaktery ścierające się i wydaje się - niedochodzące do porozumienia przez całe życie. Syn wspominał, że gdyby był ostrzej wychowywany przez ojca to miałby w życiu łatwiej. Ten odpowiadał, że sam dostał "angielskie" wychowanie i chciał dla niego dobrze. Czy aby na pewno?

Dwie niesamowite indywidualności Grzebałkowska pokazuje w książce, która - jak napisałem - jest opowieścią o miłości, poematem o relacjach. Może zabrakło czasu, sił i chęci, by naprawdę powiedzieć, co kto czuje i jest dla niego ważne. Nie chodzi tu o fascynację śmiercią czy twórcze wzloty i upadki. W życiu chodzi przecież o to, by starać się żyć - szczęśliwie, pełną gębą. Im się to nie udało i to jest najsmutniejsze.

Pozostaje samotność. Po śmierci żony i syna Beksiński mierzył się z tym problemem. Budował ścianki, schowki w mieszkaniu zarazem stając się coraz bardziej nieprzystępny. I to jest tragedia człowieka - wydawałoby się - szczęśliwego. Sława, pieniądze, uznanie...

Grzebałkowska trafia w punkt!

Warto.


#czytamzwoblink


Czytajcie także to.

niedziela, 13 listopada 2016

Dziewczyna z pociągu

"Dziewczyna z pociągu" to wciągający i interesujący thriller psychologiczny.

Główna bohaterka książki - Rachel każdego ranka dojeżdża do pracy tym samym pociągiem. Wie, że pociąg zawsze zatrzymuje się przed tym samym semaforem, dokładnie naprzeciwko szeregu domów.

Zaczyna się jej nawet wydawać, że zna ludzi, którzy mieszkają w jednym z nich. Uważa, że prowadzą doskonałe życie. Gdyby tylko mogła być tak szczęśliwa jak oni. I nagle widzi coś wstrząsającego. Widzi tylko przez chwilę, bo pociąg rusza, ale to wystarcza.

Startuje pięknie napisana opowieść, w której trup sieje się gęsto a zbrodnia goni zbrodnię. Rachel jest kobietą, od której początek bierze spora liczba dziwnych zbiegów okoliczności oraz wydarzeń, które zmieniają życie każdej z osób uczestniczących w tym thrillerze.

Czytelnik zanurza się w alkoholowym delirium głównej bohaterki oraz jej dążeniach do poszukiwania prawdy. I choć na żywo nie chcielibyśmy tego przeżywać to czuć dreszcz emocji wywołanych identyfikacją z Rachel.

Jest tu wszystko, czego potrzebuje powieść gatunku. Pomimo, że premiera miała miejsce dawno temu "Dziewczyna z pociągu" na długo pozostanie sprawdzonym pomysłem na prezent - nie tylko gwiazdkowy.


#czytamzwoblink






piątek, 11 listopada 2016

Brud - Piotr C.

Nie czytałem "Pokolenia ikea" - pochłonąłem za to "Brodu". Opowieść nie tyle o pięknym świecie palestry ile o pikowaniu w dół naszego pokolenia 20,30 i 40-latków.


Relu jest warszawskim adwokatem, który mieszka w dzielnicy Wilanów. Jego najlepszym klientem jest Janusz, zdemoralizowany multimilioner, a najlepszym przyjacielem Józek – wierny pies.

Relu nie lubi ludzi, ale ludzie lubią jego. Przychodzą, aby mu się zwierzać. Pije więc i słucha ludzkich tajemnic w świecie, gdzie kobiety są łatwe, a mężczyźni bezduszni. Prowadzone rozmowy bezlitośnie obnażają brud wymuskanego świata mężczyzn w drogich garniturach i kobiet w jeszcze droższych kostiumach.

Alkohol przeplata się z narkotykami, radość ze smutkiem a sens z bezsensem życia. To ostatnie nie jest domeną bohaterów książki Piotra C. , który świetnie pokazuje, że moi rówieśnicy (oraz starsi i młodsi koledzy) nie radzą sobie w życiu czyli w rzeczywistości. Zamartwiają się kolejnymi kredytami, zbyt dużymi boczkami czy pierdołami, które należałoby kopnąć w kąt. Okazuje się jednak, że mieć znaczy więcej niż być. Łatwy seks jest lepszy niż normalne małżeństwo a motto "chcieć mniej" wskazuje na bycie frajerem.


Piotr C. pokazuje, że nawet w świecie palestry oprócz ręcznie wykonanych butów i ciekawych garniturów są ludzie, którzy czują, że życie nie może uciekać przez palce. Żyć trzeba się nauczyć drodzy Czytelnicy, a nie tylko udawać życie. To nie piękny instagram, wykurwiste endomonto czy zajebisty facebook. Życie polega na czym innym.

Na czym? Przeczytajcie "Brud" Piotra C. a potem szybko pod prysznic.

I tak warto żyć.

#czytamzwoblink

Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia. Dzienniki Rozmowy.

Zdzisław Beksiński i jego sztuka fascynować będzie pokolenia w czasach, w których na ziemię powróci komunizm. "Beksiński. Dzień po dniu kończącego się życia. Dzienniki Rozmowy" ukazujące się nakładem wydawnictwa Mawit Druk to fascynująca opowieść,w której każdy czytelnik odnajdzie siebie.


Jak wygląda artysta przez duże A? Co jada i jakie są jego problemy? Okazuje się, że Zdzisław Beksiński w swoich dziennikach pokazał czytelnikom prozę życia artysty wybitnego. Człowieka, który musi walczyć o przetrwanie w świecie urzędów skarbowych, fałszywych przyjaciół i dziennikarzy, którzy chcieli na malarzu wypłynąć. Dzięki genialnej żonie Beksiński mógł odnaleźć się w rzeczywistości, w której trzeba załatwiać dokumenty do emerytury, wysyłać listy i przestrzegać zaleceń lekarza.

W tym wszystkim jest wielka sztuka. Malowanie, przełamywanie artystycznego impasu i wykorzystywanie natchnienia, które przychodzi nagle, niespodziewanie. Czy wystawy składają się z dobrych obrazów? A może niektóre warto byłoby zniszczyć? Beksiński nie podchodził do swoich dzieł w sposób uduchowiony. Czytając "Dziennik rozmowy" wydaje mi się, że był swoim największym i najtrafniejszym krytykiem.

Jest i rodzina. Żona, którą ubóstwiał na swój sposób i syn Tomasz - jednostka wybitna i tragiczna. Widać wielki ból, który towarzyszył Beksińskiemu po śmierci najbliższych. Czytając o śmierci, przemijaniu czytelnik może poczuć, że tak tragiczne zdarzenia dotykają wszystkich - nawet jednostki wybitne. Ich postrzeganie takich zdarzeń wydaje się cenną lekcją filozofii Beksińskiego, z której można i należy czerpać.

Myślę, że Beksiński pewnie przeczuwał swój tragiczny los. Zostawiając testament, porządkując swoje obrazy.

Mocna książka. Polecam.


#czytamzwoblink

poniedziałek, 7 listopada 2016

Mądrzej, szybciej, lepiej

W dzisiejszym świecie ciekawych prezentacji, krótkich newsów i dobrego jedzenia w stylu slow warto szukać ciekawych rozwiązań dużych problemów. "Mądrzej, szybciej, lepiej" to właśnie odpowiedź na współczesne świata wołanie.

Konkretne przykłady Charlesa Duhigga pokazują, że czasem warto postawić na zmiany i szybkie (acz efektywne) modyfikowanie,wydawałoby się, dobrych pomysłów. Autor rzuca przykładami pozwalającymi zrozumieć jego motto: mądrzej, szybciej, lepiej.


Jest więc opowieść o graniu w pokera, zmianie sposobów treningu czy wielkim studiu filmowym i problemie, który zniszczyłby ciekawy film skierowany nie tylko do najmłodszych widzów. Jak najlepsze firmy na świecie podejmują decyzje? Czym kierują się przy wyborze pracowników, dostawców, pomysłów?


Myślę, że właśnie ta część - dotycząca dokonywania wyborów - jest ważna dla naszego pokolenia #ikea. Mądrze, szybko i lepiej niż dotychczas każdy może kierować swoim życiem. 


Warto przeczytać ten poradnik z PWN-u. 


#czytamzwoblink



poniedziałek, 25 kwietnia 2016

#Vernon subutex - tom 1

Kiedy dzisiaj w Warszawie złapano dilera celebrytów i ludzi z wyższych sfer pewnie w niejednym lofcie można było usłyszeć krzyk rozpaczy. Podobnie rzecz ma się w najlepszej francuskiej książce 2015 roku. "Vernon subutex" to mieszanka wybuchowa, która totalnie rozwaliła moją opinię o francuskiej literaturze.

Opowieść Despentes pokazuje, że współczesna Francja nie nadaje się do życia dla nikogo. Na raka umiera zarówno pies jak i znany muzyk. Rak trawi miasto, w którym liczba rdzennych "białych" mieszkańców jest równa zeru. Rak bylejakości trawi to byle gówno.

Wszyscy - począwszy od kloszardów na arystokracji poruszają się na granicy śmierci. Nikt w tym uzależnionym mieście nie jest blisko radości z samego życia. Co więcej bohaterowie boją się słabych taśm nie patrząc na swoje nie do końca uczciwe działania na codzień.

Despantes napisała książkę, w której postaci fikcyjne odpowiadają ludziom z pierwszych stron francuskich gazet. Wielu mogło poczuć się urażonych brutalną prawdą o ich całkowicie niekolorowym życiu. Prawda boli i to #vernon subutex pokazuje bezwzględnie.

Doskonała literatura, która pokazuje, że są jeszcze opowieści pozwalające poczuć magię słów i dobrej książki.

#Selecta yerba mate - opinia



Selecta yerba mate to herbata, w której wyczuwam przede wszystkim aromat goryczki. Pijąc mocny napar wprawny miłośnik yerby wyczuje tu i pomarańczę i cytrynę, a także limonkę. Najważniejsza jest jednak siła pitej przeze mnie herbaty - a ta zaskakuje bardzo pozytywnie.

Selecta pozwala początkującemu miłośnikowi yerby przyzwyczaić się do specyficznego smaku, jaki charakteryzuje wszystkie napoje z Ameryki Południowej.

Polecam.