Strony

niedziela, 1 czerwca 2025

Czego się spodziewać po prezydenturze Karola Nawrockiego? (Poza tym, że będzie)

Karol Nawrocki – jeszcze niedawno postać znana głównie z funkcji szefa IPN i zamiłowania do przeszłości – dziś jest prezydentem Polski. Człowiekiem, który wszedł do Pałacu Prezydenckiego bez partii, bez programu, bez odpowiedzi na podstawowe pytania. Ale z odpowiednią twarzą. I z odpowiednim poparciem.

 

Więc jaka będzie jego prezydentura?

1. Historyczna. Ale dosłownie.

Nie spodziewajcie się wizji przyszłości. Spodziewajcie się patriotycznych rekonstrukcji, rocznic, obchodów, flag i dymu z pochodni. Nawrocki będzie prezydentem przeszłości – i to tej wyselekcjonowanej, z narracją martyrologii, cudu nad Wisłą i przekonaniem, że "Polska była zawsze wielka, tylko inni tego nie rozumieli". W kalendarzu będą dominować Powstania – nie plany klimatyczne, cyfryzacja czy polityka migracyjna.

2. Notarialna prezydentura dla PiS.

Nawrocki, mimo narracji o niezależności, zawdzięcza wszystko jednemu człowiekowi – Jarosławowi Kaczyńskiemu. To on go wystawił, to jego aparat wyniósł go na szczyty. Więc nie będzie żadnych wet, żadnych konfliktów z rządem prawicy. Będzie podpisywał wszystko. Nawet wtedy, gdy sam nie do końca zrozumie, co podpisuje.

3. Brak kontaktu z realnymi problemami.

Nie zobaczymy prezydenta w dyskusji o mieszkalnictwie, kryzysie zdrowia psychicznego młodzieży, edukacji, klimacie czy kosztach życia. Te tematy nie istnieją w jego słowniku. Za to będzie dużo o "wielkości ducha narodu", "wartościach chrześcijańskich" i "zakorzenieniu w tradycji". Tylko że inflacja nie odpuszcza, stopy procentowe nie spadają od wartości rodzinnych, a dramatyczny stan psychiatrii dziecięcej nie uzdrowi się przez recytowanie "Reduty Ordona".

4. Kosmopolityczna prowincja.

Prezydentura Nawrockiego to także zamknięcie Polski w bunkrze tożsamościowym. W relacjach międzynarodowych będziemy mówić do świata językiem obrazy i podejrzliwości. Zamiast stawiać na relacje z Zachodem, Nawrocki będzie pielęgnować swoją wersję suwerenności, w której Niemcy to wróg, Unia Europejska to dyktat, a USA to „nasi przyjaciele” – ale tylko ci z jednego skrzydła Kongresu. Przypomina to politykę „kto nie z nami, ten przeciwko nam”, zresztą dobrze już znaną z czasów prezydentury Dudy.

5. Estetyka orderu, nie instytucji.

Prezydent Nawrocki kocha symbole. Krzyże, odznaczenia, mundury. Nie będzie reformował urzędów ani angażował się w budowanie silnych instytucji państwowych. Ale ordery będzie rozdawał chętnie – najlepiej tym, którzy obronili "tradycyjną rodzinę", napisali coś "ku chwale ojczyzny" albo przez 20 lat stali na warcie przy pomniku.

6. Zerowy dialog społeczny.

Dialog z kim? Z NGO-sami? Z młodymi? Z kobietami? Z osobami LGBT+? Z nauczycielami? Z lekarzami? Nie łudźmy się. Dla Nawrockiego te grupy są nie tylko niepotrzebne, ale wręcz niewygodne. Możemy więc spodziewać się prezydentury głuchej na głos obywateli. Bo skoro IPN przez lata uczył go, że prawda jest jedna, to po co słuchać innych?

7. Prezydentura niedojrzałej demokracji.

To nie będzie prezydent wszystkich Polaków. To będzie prezydent jednej opowieści. I jednego obozu politycznego. Symbolem tej prezydentury będzie nie wspólnota, tylko mur. Taki, który oddziela "prawdziwych Polaków" od reszty. I im bardziej realne problemy będą narastać – tym głośniejsze będą marsze z pochodniami. Bo łatwiej zorganizować pochód niż zmienić system podatkowy?

Karol Nawrocki będzie prezydentem symbolicznym, zależnym i historycznie zapatrzonym. Prezydentem, który pięknie przemówi na grobach, ale zamilknie, gdy trzeba będzie rozwiązać kryzys społeczny. To prezydentura przeszłości, w czasie gdy Polska potrzebuje przyszłości. Zabraknie charyzmy, odwagi i wizji. A najbardziej – niezależności.

Ale cóż, demokracja zadecydowała. Nawet jeśli to była demokracja oparta na "byle nie Trzaskowski".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz