Strony

niedziela, 1 czerwca 2025

Matolstwo wyborcze i cena, jaką wszyscy zapłacimy

Słyszę pytania – często od ludzi z inteligenckich domów, z salonów z półkami pełnymi Tokarczuk i Piketty’ego – jak to się stało, że w Rumunii się udało, a u nas nie? Przecież oni też są z Europy Wschodniej, też mieli postkomunę, też mieli korupcję, biedę, deficyty i długi. I tam się dało.

 

Ano dało się, bo rumuńskie elity – choć liberalne – potrafiły poprzeć człowieka spoza swojego kręgu. Człowieka, który mówił do ludzi prostym językiem, który miał krytyczne spojrzenie na własne środowisko. A w Polsce? W Polsce jakakolwiek krytyka elit kończy się wykluczeniem. Przesiadasz się z pociągu ekspresowego do wagonu dla PiS-owców, albo zostajesz na peronie. I potem się dziwicie, że ludzie nie chcą iść z wami. Macie dokładnie to, na co sobie zapracowaliście – matolstwo polityczne, które będzie nas wszystkich kosztować.

Zwycięstwo Trzaskowskiego? Nie żartujmy.

To nie jest sukces. Jeśli polityk, który reprezentuje partię rządzącą od półtora roku, zyskuje przewagę nad kandydatem skompromitowanym, z szemraną przeszłością, z oskarżeniami o wyłudzenia i prostytucję w tle – i to przewagę tak minimalną, że trzeba ją przeliczać kalkulatorem – to nie jest powód do dumy. To katastrofa. To wstęp do rządów PiS i Konfederacji w pełnej krasie w ciągu dwóch lat. Prawicowy mariaż bez hamulców.

Dlaczego? Bo Tusk nie potrafi się uczyć.

Donald Tusk nie od dziś rządzi partią jak prywatnym folwarkiem. Wyciął Płażyńskiego, zmarginalizował Olechowskiego, oddał władzę Kopacz, a teraz wbrew logice – zamiast postawić na silnego, charyzmatycznego Sikorskiego – postawił na Trzaskowskiego. Człowieka, który kampanię prowadził źle, bez pomysłu, bez planu na młodych i z zapleczem pełnym błędów. Jeśli "czerwone korale" to wasz plan na pokonanie kandydata z przeszłością gangstera – to gratuluję. Naprawdę.

Kaczyński zagrał va banque. I wygrał.

Wystawił człowieka bez zaplecza, z problemami w życiorysie – ale z narracją antyliberalną, antytuskową, "pro-polską" – i to wystarczyło. Nawrocki to teraz nie tylko prezydent. To karta przetargowa PiS-u do skrócenia kadencji rządu i przejęcia władzy. Delfiny już się ustawiają w kolejce, żeby uszczknąć kawałek tortu. PSL? Sprzeda się jak zwykle. Konfederacja? Poczeka, aż przyjdzie czas na ich procenty.

Trzaskowski? To polityczny koniec.

Nie łudźcie się – on już nie zawalczy o premierostwo. Trzeci raz w wyborach prezydenckich? To byłoby szaleństwo. Może dostanie fotel w Brukseli – i dobrze, niech tam będzie. Ale ta porażka zamyka mu drogę do poważnej polityki w kraju.

A Tusk? Jego czas się kończy.

Pomagał tej kampanii jak kula u nogi. Z elektoratem negatywnym większym niż poparcie własnego kandydata. Brak wizji, brak strategii, brak odwagi, by postawić na nową twarz. Zamiast tego stary numer: my kontra "tamci". Tyle że ludzi już to nie rusza. Nie chcą wojny plemiennej. Chcą skuteczności, siły, konkretu.

Społeczeństwo zagłosowało – przeciw.

To nie był wybór nadziei. To był wybór sprzeciwu. "Byle nie Trzaskowski". "Byle nie Tusk". I nawet jeśli KO spróbuje teraz grać oblężoną twierdzę, to 30% poparcia nie daje żadnej gwarancji na przyszłość. Lewica zbyt słaba. Trzecia Droga się rozpadła. PSL będzie kombinować, jak się utrzymać. A PiS? Znowu rozdaje karty.

I wiecie, co jest najgorsze?

To, że ludzie nie chcą rozliczeń. Nie interesuje ich już, kto ukradł miliardy. Nie obchodzą ich afery, przekręty, łamanie prawa. To wszystko można wymazać jednym hasłem: "Nie dla Tuska". Przegrały ideały. Przegrała praworządność. Przegrała nadzieja, że ktoś za coś odpowie. Obajtki, Ziobry, Romanowscy – wszyscy wyjdą z tego bez szwanku. I to boli najbardziej.

Na koniec – liczba. 369 451.

Tyle głosów zadecydowało. Tyle mniej więcej ludzi mieszka w Szczecinie. Tyle wystarczyło, by zamknąć pewien rozdział i otworzyć nowy – prawdopodobnie znacznie mroczniejszy. I tak, być może już niedługo zatęsknimy za Andrzejem Dudą. A to mówi wszystko o tym, jak bardzo zbłądziliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz