niedziela, 13 stycznia 2019

Król. Szczepan Twardoch

Król. Szczepan Twardoch
Czy "Król" Szczepana Twardocha to opowieść mająca wiele wspólnego z historią Polski? A może tylko pomysł autora, który umie tworzyć losy bohaterów wciągane przez czytelnika jak dobra kokaina? 


Dla mnie "Król" jest powieścią, w której Szczepan Twardoch pokazuje, na czym zawód pisarza polega. Nie musi bowiem autor trzymać się historii dokładnie, bo inaczej "Król" byłby nudną opowieścią bez zaskakującego finału. A tak jest bardzo gorąco!

Żydowski bokser Jakub Szapiro wraz z żydowską mafią "terroryzują" Warszawę biorąc z życia i warszawskich ulic ile się da. Wraz ze swoim szefem - Kapicą - ściągają haracze, handlują narkotykami i rozbijają się kolejnymi samochodami wartymi więcej niż zarabiają ówcześni politycy, artyści i biznesmeni razem wzięci. Po udanej robocie odwiedzają popularny dom publiczny u Ryfki Kij prowadząc jednocześnie poważne rozmowy o antysemityzmie, polskiej polityce i historii. W domach zaś starają się być poprawnymi mężami i ojcami, którzy nie wyróżniają się niczym szczególnym.

Opowiada nam te historie Mosze Inbar - narrator - z perspektywy starszego już człowieka mieszkającego w Tel Awiwie. To jego ojca Jakub Szapiro zabił za długi i to jego właśnie wziął na wychowanie do swojego świata. Relacja wydaje się więc bardzo prawdziwa choć narrator co rusz miota się i zatrzymuje mierząc się z myślami dotyczącymi prawdziwości całej opowieści.

Szczepan Twardoch pokazuje lata 30 XX wieku w stylu, który wielu historyków uważa za przekoloryzowany czy mówiąc wprost - kłamliwy. A przecież - tak jak pisałem na początku - nie o prawdę w "Królu" chodzi a o dobrą opowieść o Warszawie. Mówiącą wieloma językami, spotykającą się na różnych płaszczyznach i będącą miastem dla każdego stolica robi na czytelniku piorunujące wrażenie.

Mówią prawdziwi patrioci, że Twardoch przypodobał się środowiskom, które - podobnie do narodowców - mają jeden, słuszny pomysł na historię czyli Polacy to ci źli, bo prześladowali i mordowali Żydów. Jaka jest naprawdę?

Twardoch świetnie kreuje atmosferę, w której relacje polsko-żydowskie napięte są niczym struna. Strona polska jest w "Królu" zła i krzywdząca - żydowska zaś - pomimo uprawianej gangsterki - wydaje się być pokrzywdzona z racji swoich korzeni. Jestem przekonany, że Szczepan Twardoch tworząc taką opowieść namawia czytelnika do poszukiwań i wzbudza chęć poznania prawdy o tamtych czasach. Dyskusja zaś nie mus sprowadzać się do tego, po której stronie jest autor "Króla" i czy za takie pisanie dostanie kolejną nagrodę.

Książka dobra jak wspomniana przeze mnie na początku kokaina. Tej zresztą używają bohaterowie więcej niż u Jakuba Żulczyka w "Ślepnąc od świateł". Jestem przekonany, że to dobry materiał na ekranizację wraz z "Królestwem" - kontynuacją omawianej powyżej książki.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz