poniedziałek, 23 października 2017

Emotki. Recenzja (nie)obiektywa

Czy poza smatfonem istnieje życie? Ponoć tak. Czy w telefonie może toczyć się życie równoległe do naszego? Próbują wyjaśnić takie zjawisko twórcy  filmu "Emotki".


Akcja rozgrywa się w Tekstopolis, gdzie znajduje się główna siedziba znanych nam z komórek emotek. Uśmiechy, młotki, kupy i piąteczki żyją sobie będąc albo używanymi często albo zapomnianymi znakami zastępującymi słowa. Wśród nich jest Minek - emotka, która powinna pokazywać stan depresyjny. Niestety - prezentuje wszystkie uczucia - najczęściej te pozytywne.

To właśnie jest przyczyną nieporozumienia pomiędzy właścicielem telefonu a jego sympatią. Tekstopolis może lec w gruzach z powodu tego błędu. Minek z dwojgiem przyjaciół – Piąteczką i hakerką Matrix próbują powstrzymać zbliżającą się katastrofę, którą jest reset pamięci. Mają przeciwko sobie nie tylko uciekający czas ale również wrogo nastawione emotki i boty kasujące,  które chcą ich zniszczyć - raz na zawsze.

"Emotki" to opowieść, z której ja jako rodzic wyczytałem smutną prawdę o rzeczywistości, w której ciekawszy i ważniejszy jest ekran komórki niż Twoje dziecko. Rodzice będący na filmie jakby zmówili się sprawdzając przed seansem swoje smartfony a ignorując pytania najmłodszych. Co w tym czasie robiły dzieci? Nawet te, które zakwalifikowałbym do drugiej klasy podstawówki uzupełniały Instagrama, Snapchata czy fFcebooka o informację dotyczącą bycia na "Emotkach". A co z tego filmu zapamiętały?

Oprócz dobrej animacji i paru zgrabnych dialogów przesłanie, w którym telefon jest ważnym - jeśli nie najważniejszym przyjacielem młodego człowieka. Film zamiast edukować i pokazywać, że smartfony ułatwiają życie a nie je zastępują - pogłębia nałóg bezmyślnego gapienia się w ekran. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że bohaterowie wydają się być zadowoleni tym stanem rzeczy. Miłości nie znajdziesz w realu a jedynie w nowym Huaweiu.

Film jest reklamą Dropboxa, Instagrama oraz paru innych aplikacji. Czy firmy płaciły za możliwość bycia w filmie? Nie wiem, jednak gorszej promocji nie mogły sobie wybrać.

Świat dawnych emotek, w których potrzebne były dwukropki, nawiasy i inne dywisy odchodzi w niepamięć na rzecz kup i durnych uśmiechów. Z kolei nowe obrazki zastępują tak ciekawe wyrażanie uczuć czy emocji przy pomocy słów. Czy jeszcze ktoś to potrafi? Napisać: kocham cię zamiast pisma obrazkowego?

"Emotki" prezentując w dobrym świetle ciągłe korzystanie z telefonu całkowicie odpadają. Jeden z gorszych filmów dla dzieci, na którym byliśmy w 2017 roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz