środa, 17 kwietnia 2013

Boston i ... wszyscy jesteśmy Bostończykami?

Maraton w Bostonie już pewnie na zawsze kojarzony będzie z wczorajszą tragedią.Na mecie zginęły trzy osoby, w tym 8-letnie dziecko. Rannych jest ponad 140 osób.

Eksperci, którzy prawdopodobnie nigdy w biegach nie brali udziału nie wiedzą, że obstawienie imprezy policją nic nie da. W Polsce - a miałem okazję biegać w kilkunastu maratonach - nikt nikogo nie sprawdzał, nie patrzył spode łba czy też podejrzewał kogoś o cokolwiek. Nawet gdyby teraz wprowadzić takie środki ostrożności - na nic się one zdadzą.

Maraton dla amatorów to okazja do podniesienia poziomu endorfin oraz sprawdzeniu siebie na przyzwoitym dystansie. Nikt nie zakłada, że ktoś będzie chciał podłożyć bombę tylko po to, by zabić i okaleczyć setki ludzi. Przepraszam, nikt nie zakładał, że tak może się stać. Czyli jak? Nie biegać? Jestem przekonany, że przeciwnie - biegać dwa razy więcej.

Nawet w Bostonie. Do zobaczenia tam w przyszłym roku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz