czwartek, 4 stycznia 2018

Timeline. Nauka i odkrycia

Timeline - nauka i odkrycia to gra, która pozwala na interakcję i poszerzanie swoich horyzontów w zakresie szeroko pojętej nauki.


Odkrycie grobowca Tutenhamona, pojawienie się Homo Sapiens, odkrycie mechanizmu krążenia krwi, prawo swobodnego spadania czy odkrycie Wysp Wielkanocnych to tylko niektóre wydarzeń jakie będziemy musieli ułożyć na linii czasu.

Najlepsza rozgrywka jest wtedy, gdy do gry zasiada 4 lub więcej osób. Każdemu z graczy należy rozdać 4 karty (stroną bez dat na górze). Pod
żadnym pozorem gracz nie może podglądać rewersów otrzymanych kart (stron z datami). Oczywiście polecane przez twórców cztery karty do tylko początek dobrej rozgrywki. W miarę jak gracze będą mieli doświadczenie (oraz wiedzę) można powiększać liczbę rozdawanych kart.

Zaczynamy od karty początkowej, która znajduje się na środku. Na niej mamy widoczną datę danego wydarzenia. Zaczyna najmłodszy gracz, który próbuje ułożyć odpowiednio pierwszą kartę albo po lewej albo po prawej stronie karty początkowej. Przykładowo - odkrycie radu jako pierwsza karta
sprawia, że pojawienie się homo sapiens trzeba ułożyć wcześniej.

Jeśli gracz popełni błąd odkładamy kartę do pudełka i losujemy kolejną. Wygrywa ten, który jako pierwszy pozbędzie się wszystkich kart.

Smaczku dodaje fakt, że niektóre daty się powtarzają. Wtedy należy je umieszczać obok siebie.

Świetne ilustracje Nicolasa Collette'a i porządna dawka wiedzy to główne atuty gry. Doskonała cena, jaka pojawiła się przed świętami (30 zł) sprawiła, że znawcy rzucili się na nią kupując większą ilość i rozdając jako trafiony prezent nawet dla najmłodszych. Nauka dat i historycznych wydarzeń nie była chyba nigdy przyjemniejsza.

Warto - zdecydowanie!

Zobacz także Timeline Polska.

piątek, 29 grudnia 2017

Gdzie ci mężczyźni?

Kobiety to "słaba płeć"? Okazuje się, że to określenie bardziej pasuje do nas - niby mężczyzn. Po lekturze książki "Gdzie ci mężczyźni" którą Philip Zimbardo i Nikita Coulombe przygotowali specjalnie na rynek polski stwierdzam, że daleko nam do ideału i do ciągłego powtarzania, że mężczyznę poznaje się nie po tym, jak zaczyna ale jak kończy.

Prawdziwy mężczyzna?


Autorzy powołują się na badania przeprowadzane przede wszystkim w USA ale i na świecie a dotyczące mężczyzn i męskości właśnie. Książka co rusz pokazuje, że chłopców na świecie masa ale mężczyzn brak. Zalogowani w świecie wirtualnym nie są w stanie podejmować żadnych relacji z równieśnikami (o równieśniczkach nie wspomnę). Uważający się za bohaterów podczas kolejnych wygranych etapów gier typu Sims czy Counter Strike czują się panami świata. Ani jednak ten wirtualny świat ważny, ani oni do słowa pan nawet nie aspirują.

Seks i gry w gry


Kiedy już nagrają się w gry - co zapewne robią w sylwestrową noc - odzywa się w nich mieszanka testosteronu, która kieruje ich wątłe umysły i ciała w stronę pornografii. Kwestii wirtualnego seksu poświęcają autorzy sporo stron w książce bo temat jest bardzo poważny. Dzisiejszy "mężczyzna" przez seks rozumie schemat, w którym kobieta robi mu loda, on dyma ją dwie godziny a finiszuje jej w ustach. Nauczony godzinami spędzonymi przed kolejnym showup.tv czy redtubem idzie do klubu i widzi, że coś się zepsuło i nic nie słychać. Żadna się nie rzuca, nie rozpływa i nie czeka, żeby pokazać swoją męskość. A jak przychodzi co do czego następuje znów wielkie rozczarowanie rzeczywistością. 

Kobieta wyzwolona


Czy kobiety, które coraz śmielej realizujące swoje cele i osiągające sukcesy w wielu sferach życia, znajdują w dzisiejszych mężczyznach godnych siebie partnerów? Przytoczone wypowiedzi z badań pokazują, że coraz częściej płeć piękna decyduje się na życie singielki zamiast stać się matką i piastunką kolejnego chłopaka.

Czy da się uratować gatunek wymierający?


Czy matki, ojcowie, partnerki, nauczyciele, i wreszcie sami mężczyźni, mogą przeciwdziałać upadkowi męskości?  Wydaje się, że tak. Autorzy na końcu książki prezentują pewien manifest, który ma uratować gatunek zwany prawdziwym mężczyzną.  Czy się to uda?

Książka przednia. I jeszcze te piękne zdania o hipsterach z brodą. Pamiętaj - nawet ona nie czyni ciebie prawdziwym mężczyzną :)

LEGO NINJAGO, Upadek mistrza (nr 70608)

LEGO NINJAGO - Upadek mistrza (nr 70608) to kolejny zestaw, który powstał na bazie tegorocznej premiery filmowej LEGO Ninjago. Czy warty jest 150 złotych bez przesyłki?


Dzieci krzykną, że tak bo każdy przecież upadek mistrza ma. O czasy, o obyczaje - teraz ludzi bardziej fascynują upadki niż zwycięstwa? Trzeba było wziąc zestaw w swoje ręce i sprawdzić, co lepsze - film czy klocki?

Upadek mistrza zawiera trzy minifigurki: Wu, Kai i dżunglowy Garmadon z czterema rękami w nowym dżunglowym stroju. Heroiczne starcie Mistrza Wu ze złym Garmadonem ma miejsce na moście w dżungli. Tam znajdziemy otwieraną klatkę, ukrytą jaskinię ze szkieletem trzymającym mapę oraz ciut zieleni aby nikt nie przyczepił się, że tu na pudełku dżungla a tu nic.

Czteroręki Garmadon walczy z Senseiem Wu. Do pomocy szykuje się ninja ognia - Kai z mieczami. Wspomniani bracia walczą ze sobą na miecze i laskę senseia Wu (bez sprośnych skojarzeń proszę). Jak zwykle robi wrażenie rozwiązanie problemu "posiadania" czterech rąk przez Garmadona. Inżynierowie z LEGO potrafią w ciekawy sposób rozwiązywać problemy nierozwiązywalne co robi wrażenie na 5, 7 i 33-latku.

Most w dżungli ma około 16 cm wysokości, 22 cm szerokości i 14 cm głębokości. Pozwala na przypomnienie sobie filmu, który był inspiracją dla zestawu (albo odwrotnie). Szału jednak nie robi. Chcesz mieć Upadek mistrza czy 150 złotych w kieszeni?

Zobacz, czy bardziej wolisz LEGO Batmana? A może jednak skusisz się na LEGO Ninjago? Czy jednak LEGO BATMAN?


Story cubes | Looney Tunes | Gry dla dzieci i dorosłych

Looney Tunes

Story cubes Looney Tunes przypominają starszym o serialu, dla których wielu chciało mieć kiedyś odkodowany Canal Plus.

czwartek, 28 grudnia 2017

Story cubes. Muminki

Umiesz opowiadać świetne historie? Czujesz się dobrym narratorem? Potrafisz zainteresować słuchacza? Nie musisz wysyłać próbnych tekstów do pozycjonowania - wystarczy, że zagrasz z bliskimi w Story Cubes Muminki.


Ta wersja popularnej gry pozwala powrócić do świata, w którym wszystko było ciekawsze i bezpieczniejsze niż w naszej rzeczywistości. To wyboru mamy 54 symbole umieszczone na dziewięciu kostkach (Muminek, prowiant, zwój, słońce, gwiazdy, sztorm, Pana Migotka, Ryjek, Zima, Spadanie, Fajerwerki, Wiosna, Włóczykij, Mała Mi, Edward Olbrzym, Bagaż, Torebka Mamy Muminka, piecyk, Mama Muminka, Hatifnatowie, ognisko, beczka, odkrywanie, samotność, tatuś Muminka, sanki, scyzoryk, patelnia, rubin, świetlik, Topik, Paszczak, wędkowanie, las, oczy w ciemnościach, czarodziejski kapelusz, Buka, Bobek, łódka taty Muminka, kotwica, gwóźdź, koszyk, namiot, domek na plaży, dom Muminków, latarnia, wyspa, wodpospad, barometr, pamiętnik taty Muminka, konfitura, kamienna ścieżka, most, dzbanek do kawy).

Grać możemy na wiele sposobów. Albo wszyscy wcielają się w rolę narratora i po kolei rzucają 9 kostkami tworząc opowieść, która może (a nie musi) zaczynać się od słów "pewnego razu w Dolinie Muminków" czy też "dawno temu w Dolinie Muminków". Można też podzielić się na role i gdy gramy w zespole trzyosobowym ktoś opisuje trzy kostki, następny trzy i kolejny trzy.

Jeśli nie lubimy towarzystwa i uważamy siebie za pępek świata - ewentualnie lepiej jest nam z telefonem niż z żywym człowiekiem możemy grać sami próbując pisać scenariusze do wyrzuconych przez nas kostek. Nomen omen to świetne ćwiczenie dla pisarzy, którzy szukają pomysłu na opowiadanie. Jeden rzut i gotowe! Muminek poszedł nad rzekę i spotkał Włóczykija, który nagle poczuł się bardzo samotny. To dziwne - pomyślał Muminek. On  nigdy nie czuł tego, co my - tego wielkiego słowa zwanego samotność.

Wariantów na grę w Story Cubes jest tyle, ile graczy na świecie. Życzę kreatywności i tak niskiej (20 zł) ceny, za jaką ja kupiłem to Story Cubes na rebel.pl

Czytaj też o Story Cubes zwierzęta

Zapoznaj się, jakie supermoce posiadają Story Cubes


środa, 27 grudnia 2017

76055 BATMAN™: KROKODYL ZABÓJCA


76055 BATMAN™: KROKODYL ZABÓJCA to kolejny z zestawów, który Gwiazdor (zwany także Świętym Mikołajem) zostawił pod choinką. Tym razem porządna dawka rozrywki pomieszała się z wpadką producenta.




W zestawie Krokodyl zabójca (nr 76055) musimy pomóc Batmanowi, Red Hoodowi i Katanie powstrzymać Killer Croca i kapitana Boomeranga przed zniszczeniem Gotham.

Co mamy do obrony? Przede wszystkim pojazd Batmana z funkcją taranu, który jak zwykle w przypadku Lego zaskakuje prostotą i jakością wykonania. Strzelamy specjalnym działem umieszczonym na przodzie pojazdu. Niestety kokpit tym razem jest zbyt mały, by rycerz z Gotham mógł usiąść. Moje dzieci określają jego pozycję jako leżącą, co zapewne nie przystoi takiej postaci.

Jeszcze ciekawszy jest pojazd Killer Croca, który posiada ruchome szczęki otwierające i zamykające się podczas przemieszczania. Dodatkowo jaszczurzy ogon pojazdu rusza się to w lewo - to w prawo powodując duże zagrożenie dla obrońców prawa i porządku.

Red Hood przed Killer Crockiem może bronić się za pomocą dwóch pistoletów. Katana ma do dyspozycji ostre jak brzytwa miecze. Czy wystarczą one jako broń przeciwko2 bumerangom kapitana Boomeranga wyrzucanym z zabójczej maszyny Crocka? Batman w tym zestawie wyposażony jest w specjalną maskę do nurkowania oraz pelerynę.


Batczołg ma 9 cm wysokości, 29 cm długości i 17 cm szerokości co sprawia, że gdy nie stać nas na Lego Batmobil za ponad 1000 zł to musi nam wystarczyć :) Łupacz Killer Croca ma10 cm wysokości, 27 cm długości i 16 cm szerokości.

Pisałem o wpadce LEGO. Czy brak instrukcji i komiksu dołączanego do zestawów Lego Super Hero jest "wpadką"? Oceńcie sami.

Ja - wraz z dziećmi - ten zestaw każdemu fascynatowi LEGO jak i zagorzałym przeciwnikom polecam.

wtorek, 26 grudnia 2017

LEGO NINJAGO, Ognisty robot (nr 70615)



LEGO NINJAGO, Ognisty robot(nr 70615) to zestaw, w którym każdy fan LEGO znajdzie to, co fani Ninjago lubią najbardziej.

LEGO Super Heroes Batman vs Strach na wróble 76054

Strach na wróble

 Kto jest największym wrogiem Batmana? Joker? Dwie Twarze? Wydaje mi się, że Strach na wróble wywołuje większe emocje niż jakikolwiek inny przeciwnik czarnego rycerza. Chcesz się przekonać? Musisz sięgnąć po zestaw LEGO Super Heroes Batman vs Strach na wróble (nr 76054).



Strach na wróble to zestaw jakiego jeszcze nie było. Z ponad pięciuset elementów zbudowaliśmy trzy wyjątkowe pojazdy, które zapewnią satysfakcję i godziny świetnej zabawy podczas symulacji kolejnych potyczek Batman vs. Strach na wróble.

Wrażenie robi przede wszystkim Batcopter z Batmanem i Błękitnym Skarabeuszem na pokładzie. To on ma bronić biednego farmera, który nie czuje, że czeka na niego zagrożenie. Zostaje on uwięziony w traktorze. Klasyczny pojazd rodem z Ameryki jest najprostszym pojazdem zestawu. Nie ma super broni ani innych możliwości, które mogą go bronić przed zagrożeniem - Strachem na wróble. Wyposażony w swoją toksynę wywołującą halucynacje sprawia, że wszyscy boją się go niesamowicie.

Batman Lego


Jeśli nie zdołamy powstrzymać Stracha na wróble, zatruje nią całe Gotham, a kto wie, czy nie resztę świata. Pikanterii dodaje fakt, że czarny charakter z tego zestawu przemieszcza się w maszynie, która jest połączeniem kombajnu i cysterny. Pojazd wyposażony dodatkowo w tarczę piły oraz strzelające działo. Na boku ma specjalnie przystosowany chwytak na toksyczne widły Stracha na wróble. Z tyłu zaś ma kapsułę, w której oprócz trucizny może uwięzić wszystkich, którzy staną mu na drodze.

Kiedy Batman zajęty jest odwieczną potyczką ze Strachem jego kompan - Błękitny Skarabeusz musi stanąć do powietrznej walki z Zabójczą ćmą! Co zwycięży tym razem – dobro czy zło? Batman czy Strach? Skarabeusz czy ćma? Przekonajcie się sami.

Zestaw (76054) zawiera 563 elementy, w tym: 5 figurek (Batman, Farmer, Błękitny Skarabeusz, Zabójcza Ćma, Strach na wróble) kombajn, Batcopter oraz traktor.

Czy warto? To pytanie zdecydowanie retoryczne.

niedziela, 24 grudnia 2017

Star Wars. Feel the force

Feel the force

Zlot Fanów Gwiezdnych Wojen Forcecon 2017 po raz kolejny okazał się strzałem w dziesiątkę. Podobnie rzecz ma się z partnerami, którzy zdecydowali się współpracować z Fundacją Pro Turris w ramach organizacji imprezy.


Jednym z partnerów była firma Trefl, która udostępniła fanom produkty ze Star Wars związane. Oprócz klasycznych puzzli mieliśmy okazję zapoznać się z grami, które nawiązują do sagi i dają możliwość poczuć moc (ang. feel the force).

"Star wars. Feel the force" to grab, w której wcielamy się jedną z czterech postaci: Rey, Poego, Finna lub Rose. Naszym celem jest rozszyfrowanie tajnego kodu otrzymanego od dowództwa oraz zdobycie od informatorów poufnych informacji dotyczących najnowszych planów sił Najwyższego Porządku.

W opakowaniu znajdziemy: 50 kart kodu, 4 karty pomocy, 4 pionki postaci, 4 planszetki postaci, 28 znaczników poszukiwań, 24 znaczki informacji, 25 kafelków planszy, 4 kafelki kolejności oraz 12 kafelków spowolnienia.

Rozgrywka składa się z dwóch etapów - odczytania kodu i zdobywania informacji. Pierwsza faza polega na tym, by jak najszybciej odtworzyć kod z danej rundy. To determinuje kolejność ruchów oraz ilość ruchów podczas zdobywania informacji.

Wygrywa ten zawodnik, który najszybciej zdobędzie trzy białe oraz trzy czarne znaczniki informacji. Zdobyte znaczniki umieszczamy na wspomnianych planszetkach postaci.

Choć początkowo rozgrywka wydaje się bardziej skoplikowana niż pomysły Trzewiczka można przezwyciężyć te trudności i cieszyć się ciekawymi rozgrywkami. Gra nie należy do najłatwiejszych i to pewnie wielu zniechęca do rozgrywki. Nie należy się poddawać - parę treningowych rund sprawia, że nawet moi siedmioletni pomocnicy spokojnie rozgrywają kolejne fazy rozgrywki.

Star Wars. Feel the force to grab przeznaczona przede wszystkim dla fanów Gwiezdnych Wojen. Jeśli nie chcesz być po jasnej stronie mocy - nie kupuj. W przeciwnym razie zapraszam do rozgrywki.

Niech moc będzie z Tobą!



niedziela, 17 grudnia 2017

Diamenty - przeżyjcie wspaniałą przygodę pełną blefu i eksploracji!

Diamenty to planszówka autorstwa lana R. Moon (Ticket to Ride) i Bruno Faidutti (Cytadela). Diamenty to gra, która powinna być, obok karpia i barszczu z uszkami, obowiązkową pozycją na świątecznym stole. 

Na czym to polega?


Przyjmijmy, że kupiliście Diamenty na rebel.pl. Postanowiliście więc wyruszyć na wyprawę do Jaskini Tacora, kryjącej nie tylko kosztowności, lecz również straszliwe pułapki! To od was zależy, czy będzie odkrywać tajemnice tego strasznego miejsca zbierając po drodze cenne rubiny czy może jak typowy Polak uciekniecie do obozowiska biorąc ochłapy.

W Diamenty może grać naraz nawet osiem osób (minimum to trzy). Próbowana przeze mnie rozgrywka czteroosobowa sprawiła wszystkim radość i wciągnęła w ciąg decyzji, od których zależała wygrana.

Przebieg gry


Podczas gry zwiedzamy pięć tuneli. Na początku eksploracji odkrywamy kartę jaskini. Liczba na niej umieszczona pokazuje, ile klejnotów znajduje się w środku. Dzielimy je równo między uczestników gry, a resztę zostawcie na karcie. Teraz decydujemy, kto wyrusza w drogę, a kto zostaje w obozie dzięki kartom wyboru - penetracja lub powrót do obozu.

Ci, którzy się odważą, odsłaniają kolejną kartę i szukają dalszych skarbów. I tak przed każdą następną kartą jaskini - dopóki nie zrezygnują wszyscy gracze lub do czasu, aż będą musieli salwować się ucieczką. Gdy pierwszy raz pojawi się karta niebezpieczeństwa, nic się nie dzieje. Mam tu na myśli śmiertelną kulę, najeżoną gwoździami broń czy jadowite węże. Jednak kiedy podczas tej samej wyprawy odsłonicie taką drugą, wszyscy muszą uciekać z jaskini i tracą zebrane skarby.

Do przetrzymywania swoich rubinów i diamentów otrzymujemy dedykowane skrzynie, które w połączeniu z pionkami są dodatkową zaletą gry. Do wyboru mamy osiem postaci, które niejako naznaczają nasze działania. Czy bardziej odważni są podróżnicy? A może to płeć piękna rządzi w "Diamentach"?

"Cytadela" miała swoje zalety jednak "Diamenty" dają możliwość wzniesienia się na wyżyny gier planszowych.


sobota, 16 grudnia 2017

Forcecon 2017

Yoda Master
Drugi Zlot Fanów Gwiezdnych Wojen FORCECON 2017 okazał się wydarzeniem ... o niebo lepszym niż pierwszy zlot. I nie chodzi tu o świetny film"Ostatni Jedi" a doskonałą organizację i atmosferę, która sprawia, że wejherowska impreza może być nazywana kultową w skali kraju.


Wszystko rozpoczęło się tradycyjnie - na wejherowskim rynku przed pomnikiem Jakuba Wejhera, który tego dnia był wystylizowany na postać Lorda Vadera. Po powitaniu gości Zlotu i odegraniu Hymnu Imperium, uroczysta parada uczestników wyruszyła do Wejherowskiego Centrum Kultury, gdzie na uczestników czekało wiele atrakcji. Z racji posiadania mniejszych dzieci staliśmy w kolejce do malowania buziek, gdzie tworzono niesamowite malunki m.in. Yodę czy C3PO.

Równie niesamowite rzeczy - choć na martwym organizmie - robił Piotr Mintura, który udowodnił, że lepienie figurek z plasteliny nie odeszło do lamusa. Okazuje się, że przy pomocy paru prostych trików można stworzyć bohaterów sagi, aby na długo gościli na półce prawdziwego fana. Podczas warsztatów z plasteliny wykonano szereg świetnych postaci.

 W ogóle Forcecon to impreza, która pokazuje, że są jeszcze w Polsce ludzie z pasją i zaangażowaniem. Od Piotra Kalki - prezesa fundacji Pro Turris, który umiał znaleźć i namówić Legion 501 (szacunek dla tych zakręconych maniaków), wspominanego Minturę czy Grzegorza Chudego do aktywnego udziału w zlocie. Obrazy tego ostatniego pięknie oddają połączenie "Gwiezdnych wojen" i współczesnego świata, w którym podział na dobrą i złą stronę mocy jest coraz bardziej widoczny (i nie mam tu na myśli Jarosława Kaczyńskiego).

Kto był żądny dawki wiedzy o Gwiezdnych Wojnach nie mógł ominąć Szymona Rudźko, Grzegorza Szczepaniaka czy Jana Platy - Przechlewskiego. Szczególnie filozoficzne ujęcie pana Rudźko wydaje się ciekawe w kontekście całej wiedzy o dziele Georga Lucasa. Można było sprawdzić się w swojej wiedzy na temat "Gwiezdnych wojen" - a przyznać trzeba, że pytania do najłatwiejszych nie należały.

Przygotowana została również Strefa Gier - planszowych i komputerowych, w której każdy mógł zobaczyć, w jaki sposób Gwiezdne wojny opanowały praktycznie każdą dziedzinę rynku. Od stoiska z ubraniami (byli na Forceconie), po książki (również były), gry (jak wyżej), klocki (kocham) po spore grono przebranych mieszkańców Wejherowa. Najlepszy dla mnie był mały Lord Vader (niech moc będzie z Tobą na całe życie) oraz Leia (żonaci panowie płaczą).

Brawa należą się wolontariuszom fundacji Pro Turris - w tym także uczniom Gimnazjum im. Mikołaja Kopernika (to przy rondzie).

To co? Do zobaczenia w maju 2018 przy kolejnej premierze?




Pazur sprawiedliwości

Pamiętacie słynne owieczki, które umiały rozwiązywać kryminale zagadki? Okazuje się, że teraz zastąpiła je jedna papuga. W "Pazurze sprawiedliwości" Leonie Swann stworzyła niesamowitą zagadkę, której finał jest równie zaskakujący co wybór na premiera Mateusza Morawieckiego. 


Doktor Augustus Huff, wykładowca sławnego Uniwersytetu w Cambridge, staje przed poważnym problemem: Elliot Fairbanks, jeden z jego studentów, zginął w nieszczęśliwym wypadku. Augustus podejrzewa, że mogło to jednak być morderstwo, gdyż ofiara nie należała do najgrzeczniejszych. Dlaczego jednak morderstwo? Kto mógł czyhać na życie młodego studenta?

Augustus przy wsparciu Graya, afrykańskiej papugi żako, która należała do zmarłego studenta, wyrusza na poszukiwanie zabójcy. Augustus z początku popełnia błąd za błędem, papuga zaś okazuje się ptaszyskiem nad wyraz przemądrzałym. Okazuje się jednak, że to właśnie ona jest kluczem do rozwiązania całej zagadki. Można powiedzieć nawet, że zna mordercę jak własne upodobania do orzeszków i winogron.

Leonie Swann uczyniła głównymi bohaterami swoich opowieści zwierzęta. "Sprawiedliwość owiec" stało się klasykiem, bez którego przeczytania nie można nazwać siebie prawdziwym miłośnikiem książek. Autorka także w "Pazurze sprawiedliwości" sprawia, że papuga żako posiada zdolności na miarę Watsona, który czasem przeszkadzając i błądząc naprowadzał Holmesa na dobry trop.

Leonie Swann snuje ciekawą opowieść, z której wynika, iż czasem niemi świadkowie naszych czynów - zwierzęta - gdyby mogli mówić powiedzieliby wiele na nasz temat. 

Zachowujcie się więc dobrze bo niedługo wigilia, a wtedy zwierzęta mówią ludzkim głosem i nóż-widelec powiedzą coś  o naszych grzeszkach. Miłej lektury!


O autorce:

Leonie Swann urodziła się w 1975 roku niedaleko Monachium. Studiowała filozofię, psychologię i literaturę angielską w Monachium i Berlinie. Jej dwie pierwsze powieści "Sprawiedliwość owiec" i "Triumf owiec" od razu okazały się sensacyjnym sukcesem: obie miesiącami utrzymywały się na szczycie list bestsellerów i do tej pory zostały przetłumaczone na 25 języków.
Obecnie Leonie Swann mieszka otoczona bluszczem i glicyniami w Anglii i Berlinie

wtorek, 12 grudnia 2017

Timeline Polska rządzi!

W którym roku wybrano papieża - Polaka? Kiedy powstał Szlak Bursztynowy? W którym roku miała miejsce Konfederacja Warszawska? Kiedy powstał Zakład Narodowy im. Ossolińskich? To tylko niektóre z pytań, na jakie natraficie w grze "Timeline Polska".

Timeline Polska - co to jest?


Gra Timeline Polska należy do bestsellerowej serii gier, które podbiły cały świat, ale karty znajdujące się w tej wersji, dotyczą tylko wydarzeń z Polski. Z grą "Timeline: Polska" historia okazuje się być nie tylko ciekawa, ale wręcz fascynująca.


Zasady gry Timeline Polska


Na początku gry gracze otrzymują taką samą liczbę kart reprezentujących różne wydarzenia z naszej historii. Ilustracje, których autorką jest Agnieszka Dąbrowiecka są mocnym atutem Timeline Polska - widać, że w połączeniu z konsultacją historyczną z Łukaszem Wllińskim tworzą mieszankę wybuchową.

Rozpoczynając rozgrywkę wyciągamy z talii jedną losową kartę kładąc ją na stole, tak aby był widoczna strona z datą. Może to być na przykład wspomniany już wybór Polaka na Papieża, strajk w Stoczni Gdańskiej,  wynalezienie Melexa, powstanie komputera K-202 czy ważne odkrycie naukowe.

Pierwszy gracz wybiera jedną ze swoich kart i umieszcza ją przed lub za kartą na stole w zależności od tego czy uważa, że miało miejsce przed lub po. Przykładowo premiera "Dziadów" Kazimierza Dejmka jest łatwa do "ułożenia" gdy będziemy mieli bitwę pod Legnicą.  Teraz na stole mamy dwie karty a kolejny gracz ma ... utrudnione zadanie. Oprócz okresu przed i po pierwszej karcie ma do wyboru także czas pomiędzy. Pierwsza audycja radia Wolna Europa czy wynalezienie spinacza biurowego są już trudniejsze do ułożenia.

Jakie trudności napotkamy?


A gdy na stole leży już kilkanaście kart?  Powstanie portu w Gdyni, zamach na Gabriela Narutowicza czy powstanie fabryki Wedel trzeba ułożyć na linii czasu w odpowiednim miejscu. No cóż to już prawdziwe wyzwanie! W przypadku błędu tracisz kartę, którą próbowałeś dołożyć i dociągasz nową!

Grę wygra ten z graczy, który jako pierwszy pozbędzie się wszystkich swoich kart.

Czy chronogia w Timeline Polska jest ważna?


Najlepsze jest to, że do dobrej zabawy nie potrzeba wcale znać dat! Wiedza ogólna i wyczucie w zupełności wystarczą, aby większość kluczowych momentów w naszej historii umiejscowić w ich chronologicznym położeniu.

Świetnie nadaje się też jako gra edukacyjna, gdyż dzięki rozgrywce możemy poznać chronologię wydarzeń, co porządkuje wiedzę o znanym nam świecie i naszej historii. W przypadku reform edukacji - przeszłych i przyszłych - to panaceum na dyletanctwo i brak zainteresowania historią młodzieży.

Vivat Rebel, vivat Timeline Polska!

A Ty w co będziesz grać w święta?