niedziela, 28 października 2018

Homo nie całkiem sapiens. Bogdan Wojciszke i Marcin Rotkiewicz

Homo nie całkiem sapiens. Bogdan Wojciszke

Dlaczego PiS wygrał ostatnie wybory parlamentarne? Czemu Polacy uwielbiają narzekać? Czy z obserwacji psychologa może wynikać jakaś recepta dla naszego kraju? Na te i inne tematy próbują znaleźć odpowiedź Bogdan Wojciszke i Marcin Rotkiewicz.

Książka ukazała się nakładem wydawnictwa Smak Słowa w dość ciekawych okolicznościach. Jesteśmy po wyborach samorządowych Anno Domini 2018. Wszystkie partie twierdzą, że zwyciężyły choć od zarania dziejów wiadomo, że wygrany może być tylko jeden. PiS twierdzi, że wygrał, PO też tak twierdzi wespół z PSL. Nawet partia Wolność ma poczucie zwycięstwa. Dlaczego?

Na takie absurdy polskiej rzeczywistości odpowiedź próbują znaleźć prof. Bogdan Wojciszke w rozmowie z Marcinem Rotkiewiczem. Ten ostatni zadając pytania ciekawe i drążące sprawia, że mądry rozmówca uchyla nam - maluczkim rąbka tajemnicy związanej z psychologią.

Wojciszke nie lubi PIS-u i to widać w wielu odpowiedziach na pytania. Zły jest Jarosław Kaczyński wespół z Antonim Macierewiczem. Źli są smoleńscy wyznawcy, którzy w katastrofie wynikającej z wielu czynników nadal szukają zamachu, spisku i paru innych - niemniej ciekawych rzeczy. Profesor Wojciszke (słusznie) przypomina, że PiS wygrał hasłem "500 zł na każde dziecko". Wielu jednak o tym zapomniało i po wyborach hasło zmieniło się na "500 zł na każde DRUGIE dziecko". Poparcie wysokie i cały czas rośnie. Tu rzeczywiście potrzebny jest psycholog taki jak prof. Wojciszke.

Na szczęście "Homo nie całkiem sapiens" to nie tylko książka o polityce i jej kłamstewkach. Jest rzecz o lojalności, wspomnianym przeze mnie polskim marudzeniu i poczuciu więzi oraz prawdzie. Czy nowonarodzone dzieci mają wpisane jakąś wiedzę? A może rodzą się jako "tabula rasa"? To tylko niektóre z pytań stawianych w książce.

Podobnie do autorów dziw bierze, że gwiazdy badamy od tysiąca lat a psychologia to nauka niespełna stuletnia. Więc zanim postawimy na kimś krzyżyk, pójdziemy kupić jogurt albo zdecydujemy się kogoś oszukać - przeczytajmy "Homo nie całkiem sapiens" i wtedy podejmijmy decyzję.



Asiunia | Joanna Papuzińska | Recenzja

Asiunia. Joanna Papuzińska

"Asiunia" prof. Joanny Papuzińskiej to krótka acz mocna opowieść o przeżyciach dziecka w czasie II Wojny Światowej.

Asiunia - samotna jak palec


Historia zaczyna się dla Asiuni po jej piątych urodzinach. Właśnie wtedy zaczęła wszystko pamiętać i na sposób dziecka rozumieć. Urodzona w 1939 roku dopiero w 1944 mogła przekonać się, że czasy wojny nie należą do najprzyjemniejszych. Najpierw musiała opuścić dom zostawiając matkę, ojca i rodzeństwo. W obcym domu, w otoczeniu trzech kobiet i jej rówieśniczki musiała żyć dostosowując się do tamtych realiów - obcych mebli, otoczenia, ludzi i kubeczka, z którego piła mleko.

Kolejne ciocie, kolejne babcie


Potem była kolejna ciocia - weselsza i przyjemniejsza. Udawała tygrysa, a podczas ubierania zapominała, że pończochy nosi się na nogach - nie zaś na rękach. Asiunia na chwilę zapomina o wojnie. Niestety po pewnym czasie znów musi uciekać - tym razem do babci, która opiekuje się już jej rodzeństwem poza Warszawą.

Widmo głodu, którego nie znamy


Głód, bieda i strach wypełniają życie dzieci z otoczenia Asiuni. Jej starsi bracia starają się zdobyć jedzenie, którego na rynku nie ma. Próbują coś sprzedawać, polować na zające bądź imać się przeróżnych zajęć byleby tylko nie chodzić głodnym. W przykrótkich kurtkach i wypchanych gazetami butach walczą o kolejny dzień.

Najlepsza w tym wszystkim jest babcia. Z żołędzi potrafi zrobić niesamowicie gorzką ale pożywną kawę. Jej pomysłowość w kuchni nie zna granic, choć jedzenia nie ma praktycznie żadnego.   Niemcy uciekają, Rosjanie wkraczają. Asiunia już nie wie, co gorsze. Koniec wojny to klasyczny happy end, w którym tata odnajduje swoje dzieci. O mamie nie wiemy jednak nic.

Asiunia istnieje naprawdę


Joanna Papuzińska - autorka "Asiuni" jest jednocześnie bohaterką tej opowieści. Wszystko to przeżyła. Wojna, głód, strach i lęk towarzyszyły jej w każdym momencie II Wojny Światowej. Ta opowieść to cenne świadectwo tamtych czasów - opowieść o dzieciach, które nie były szanowane i chciane. Sieroty błąkające się bez celu i pozostawione na pastwę losu miały szczęście, gdy trafiały na ciocie i babcie opisane w książce. Gdy jednak nie miały opieki - nie było happy endu.

Dobrze, że taka książka jest lekturą w szkole. Warto o tamtych czasach przypominać i z dziećmi rozmawiać. 

Książka polecana jest przez Muzeum Powstania Warszawskiego i przeze mnie :)


Policjanci. Ulica. Katarzyna Puzyńska

Policjanci. Katarzyna Puzyńska

W dzisiejszych czasach praca służb mundurowych nie jest doceniana, a oceniana przez pryzmat doniesień medialnych. Sprawa Igora Stachowiaka, oskarżenia o kradzieże, współpracę z mafią czy nadużywanie siły są silnie związane z motywem policjanta. Próbuje to zmienić Katarzyna Puzyńska i jej rozmówcy - "Policjanci".


Każda z rozmów zawartych w książce "Policjanci" jest jedyna w swoim rodzaju. Policjanci po służbie opowiadają o swojej pracy, która dla każdego jest czymś więcej. Słowo służba odmieniane jest przez wszystkie przypadki, podobnie jak poświęcenie i wiara w to, co się robi. Osoby spoza policji, dla których praca jest pasją można w moim środowisku policzyć na palcach jednej ręki. U Puzyńskiej wszyscy jak jeden mąż twierdzą, że praca w policji to jest to!

Jak to zwykle w społeczeństwie, w którym o policji najwięcej powiedzieli Bogusław Linda, Władysław Pasikowski i Patryk Vega trudno pogodzić się  z tym, że rzeczywistość nie jest tak ciekawa i kolorowa. Oczywiście - są przekleństwa, przestępcy i pościgi jednak nie jest to to samo, co w "Pitbullu". W rozmowach, które przeprowadziła Puzyńska trudno znaleźć tych nawalonych policjantów, którzy do złodziei strzelają jak do kaczek, potem piją, biją gangusów a wieczorem rżną ich żony. Wszystko to oczywiście bez munduru i z piękną fryzurą na żel.

Praca policjanta to rozwiązywanie problemów z Twojego otoczenia Drogi Czytelniku. Rutynowe odwiedzanie meliny, w której sąsiad regularnie bije żonę i dzieci. Poszukiwania zaginionych staruszków oraz nieletnich, którym zdaje się, że są dorośli. Pacyfikacja kiboli, dla których życie to wojna a klub sportowy to coś więcej niż Bóg i rodzice w jednym. Potem jest też pomoc alkoholikom, którzy potrafią na Izbę Wytrzeźwień trafić trzy razy ... dziennie. Nie wspominam już o trupach, których opisywany stan rozkładu wywołuje odruchy wymiotne już podczas czytania. A jak kończy się im służba - po kilkunastu godzinach na pełnych obrotach to zdarza się, że trzeba jeszcze być w pracy bo coś się stało.

Puzyńska umiejętnie zadając pytania stworzyła prawdziwy obraz polskiej Policji. Niedofinansowanej, nielubianej i wykorzystywanej w walce polityków. Pracujący w niej ludzie są dla wielu obywateli wrogami numer jeden. Zamiast szacunku jest HWDP i inne inwektywy. A przecież to oni są pierwsi na miejscu zdarzeń, w których zwykły obywatel mdleje od razu.

Ciekawe czy "góra" czytała książkę Puzyńskiej - a w niej sugestie, pomysły i argumenty przemawiające za ciągłą reformą Policji? Przykład starych latarek czy braku rękawiczek lateksowych nie nastrajają optymistycznie.

Zanim znów pomyślisz o Policji jako o nierobach przeczytaj "Policjantów". Książka, która niestety nie rozpoczęła dyskusji o pracy w tej służbie. Już po jej wydaniu byliśmy świadkami ogólnopolskiego strajku tej grupy zawodowej. Czy on coś zmieni? Miejmy nadzieję, że tak.




niedziela, 14 października 2018

Wielkie odkrycie Bubal. Anna Cerasoli

Skąd wiadomo, ile owiec wyszło z zagrody i czy wszystkie wróciły, jeśli żyje się w czasach, kiedy nikt jeszcze nie potrafi liczyć?

Poznajcie Bubal, małą pasterkę, która wynalazła pierwsze liczby, pasąc owce. Tak - to nie żart  a ciekawe podejście do początków matematyki. Jak powstała potrzeba liczenia? Czy od razu wymyślono liczby a może proces ten był bardziej skomplikowany?

Bubal mierzy się ze sporym wyzwaniem, jakim jest przypilnowanie stada i jego wyżywienie. Wiadomo, że trawa nie odrasta od razu a przebywanie w jednym miejscu wypasu dla owiec to też żadna frajda. Metodą prób i błędów Bubal odkrywa podstawy dodawania ale również mierzy się z  podejmowaniem decyzji oraz odpowiedzialnością za nie.

Książka zdecydowanie dla sympatyków i przeciwników matematyki. Jedni znajdą w niej potwierdzenie wielkości "królowej nauk" - inni zaś mogą przekonać się o wartości, jakiej daje zmiana podejścia do tego przedmiotu. Któż bowiem z nas nie chciałby być Bubal odkrywającą nowe rzeczy w wydawałoby się odkrytym świecie.

"Wielkie odkrycie Bubal" to fascynująca podróż do źródeł matematyki, do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło.

Książka jest jedną z pozycji w Wielkim Maratonie Czytelniczym.

piątek, 12 października 2018

NC Plus dla stałych klientów

Jaką ofertę ma platforma NC Plus dla stałych klientów? Czy istnieje tam pojęcie stałego i wiernego klienta u polskich dystrybutorów usług telekomunikacyjnych? Kiedy zaczyna się (i kończy) stały klient lat w sieci 10?


Lata lecą a NC Plus dla stałego i starego abonenta ma podwyżkę pakietu bez nowych kanałów i zniżkę. 5 złotych na zgody marketingowe. Jeśli nie - ulgi brak bracie i płacz i płać. Czy jakoś tak bo po kolejnym telefonie z centrali człowiek gubi się i miota w ofertach, propozycjach i robieniu w balona.

Słyszałem w ostatnich dniach wielu konsultantów NC Plus uświadamiających mi, że mam najlepiej na świecie. Mam pakiet z Canal Plus i HBO za 150 złotych miesięcznie. Nowy klient dostaje to za 129 złotych plus w prezencie Eleven Sport i Polsat Premium. Czyli na zdrowy, januszowy rozum ma więcej. Nie dla konsultantów NC Plus.

Widziałem w salonach wielu ludzi, którzy przychodzą przedłużać umowę mówiąc - jak dacie za pół ceny to przedłużę. Miły konsultant odpowiada, że nie da za darmo ale warto poczekać na oferty świąteczne, które tradycyjne pojawią się w listopadzie - wiadomo - tuż przez Bożym Narodzeniem. Wtedy dla mnie abonament będzie za 200 złotych plus miesięczna opłata za wypożyczenie dekodera.

Na całe szczęście takie traktowanie klienta sprawia, że człowiek otwiera oczy i zdaje sobie sprawę, że jakikolwiek operator telewizyjny jest nic niewarty. Te same filmy gonią te same filmy a wiadomości jedne pragną być bardziej po dobrej zmianie niż drugie. Piłkarze i tak nie wygrywają a siatkówka mnie nie kici. Z kolei koszykówka jest sportem niszowym (nawet w Canal Plus) więc pozostaje inwestycja w NBA League Pass.

Byłem abonentem NC Plus. Już nie jestem. Jestem szczęśliwy.





Mądrość i różne niemądrości. Wiesław Łukaszewski

Czym tak właściwie jest mądrość? Czy są jakieś wyznaczniki, które jednych zaliczają do bardzo mądrych a innych do lekko nieprzystosowanych? Wiesław Łukaszewski w swojej książce "Mądrość i różne niemądrości" (wydawnictwo Smak Słowa) stara się zaprezentować czym tak naprawdę ta cnota jest.


Mądrością zajmowali się już starożytni.  Robili to przede wszystkim filozofowie, ale już wcześniej w Torze, w Biblii znajdziemy księgi mądrościowe: Przypowieści Solomona, Księgę Koheleta i inne rozproszone biblijne teksty. Jedno z badań, w którym ludzie mieli wskazać osoby mądre wybierało Jezusa Chrystusa. Więc może sekret mądrości kryje się w świętej księdze chrześcijaństwa?

To oczywiście moje uproszczenie. Wiesław Łukaszewski w książce prezentuje najważniejsze prace dotyczące mądrości, jakie powstały w XX wieku i nie tylko. Łączy poglądy w czasie i przestrzeni. Prezentuje swoją własną definicję tej cnoty będąc przy tym skromnym i ... niesamowicie mądrym.

Lektura książki "Mądrość i różne niemądrości" sprawia, że czytelnik znajduje odpowiedź na pytania, jakie autor zadaje we wstępie. Chodzi mianowicie o naszą postawę dotyczącą pewnych - wydawałoby się - spraw oczywistych. Moda na nieszczepienie dzieci, wiarę we wróżki czy "zdrowe" wyciągi z trawy zamiast chemioterapii nie można nazwać mądrymi. Czy więc cofamy się? Przyjmujemy jako społeczeństwo kierunek ku temu, co było i nie było najciekawsze?

Ja znam odpowiedź na te pytania właśnie dzięki książce Łukaszewskiego. Polecam lekturę przed najbliższymi wyborami samorządowymi 2018.







środa, 10 października 2018

Felicia zaginęła |Jørn Lier Horst | Recenzja

Felicia zaginęła

Jørn Lier Horst to pisarz, który swoje doświadczenie w pracy jako policjant połączył idealnie z pisarskim powołaniem. Przekonacie się o tym czytając "Felicia zaginęła".



Pewnego dnia komisarz William Wisting otwiera nową sprawę o zaginięcie. Bez śladu ginie młoda dziewczyna, której ojciec umarł na raka a matka jest w stanie agonalnym. Może nie radzi sobie z problemami i popełniła samobójstwo? A może uciekła od problemów i za bardzo narcystycznego męża?

Trup w szafie


W tym samym czasie podczas prac budowlanych zostaje znalezione ciało kobiety w szafce na robocze ubrania. Ciało jest bardzo stare i trudne do zidentyfikowania.

William Wisting prowadzi dochodzenie ścigając się z czasem. Bowiem tylko parę dni dzieli niewyjaśnione zabójstwo sprzed lat od przedawnienia. Kto zabił i kogo zabił? Motyw? Dochodzenie Williama Wistinga odkrywa sieć kłamstw i brzemiennych w skutkach wydarzeń. Pomimo lat, jakie upłynęły od zbrodni jej skutki sprawcy odczuwają do dzisiaj.

Ktokolwiek widział. Ktokolwiek wie


Jørn Lier Horst powołując się na rosnącą liczbę zaginięć tworzy opowieść pokazującą ten problem. W Polsce takimi sprawami zajmuje się specjalna jednostka - u Horsta jest to niezniszczalny Wisting. Autor pięknie  snuje opowieść o miłości, nienawiści, zbrodni i przypadku, który wpływa na życie wielu ludzi.

Do końca nie wiadomo, kto zabił. Podejrzenia padają to na policję, to na bogatego przedsiębiorcę czy młodego informatyka. W tle William Wisting musi mierzyć się także z własnym życiem - dorastającymi dziećmi oraz żoną, która wyjeżdża na misję do Afryki.

"Felicia zaginęła" to drugi tom opowieści o Wistingu - równie mocny, co pierwsza książka Jørn Liera Horsta.