piątek, 12 marca 2021

Gaz do dechy. Joe Hill. Recenzja

Co wolisz? Heroinę czy amfetaminę? "Gaz do dechy"jest najlepszym wyborem na weekend.

Gaz do dechy. Joe Hill




Najlepsze opowiadania z deszczykiem



"Gaz do dechy" to zbiór opowiadań grozy mrożących krew w żyłach. Trzynaście historii robi czytelnika mocniej niż hera i amfa jednocześnie. Zaczynamy więc lekturę od rajdu motocyklistów przez pustynię. Dokąd jadą? Kogo gonią? A może sami są zwierzyną tylko jeszcze o tym nie wiedzą?


Wesołe miasteczka nie są wesołe



Wizyta młodych ludzi w wesołym miasteczku nie kończy się zabawnie. Już nawet nie chodzi o dużą ilość wypitego piwa. Chodzi o niszczenie cudzej własności. Najgorzej czy martwe konie nagle okazują się żywe i ... żądne zemsty. Po raz kolejny okazuje się, że karuzela może być narzędziem zbrodni.


Czy baśnie to bujda na resorach?



Robi wrażenie opowiadanie "Faun" Joe Hilla. Historia łącząca w sobie elementy baśniowe i naszą rzeczywistość, w której szukamy coraz mocniejszych wrażeń. Polowania na dziki są nudne. A może być tak zapolować na coś innego? Na przykład na ... fauna? Czy to możliwe? Odpowiada Joe Hill w jednym z swoich trzynastu opowiadań.


Twitter to kawał dobrej literatury



Jestem fanem twitterowego opowiadania autora zbioru "Gaz do dechy". To świetne wykorzystanie social mediów jako nowego tworzywa dla pisarzy. Joe Hill wykorzystuje go w stu procentach.




Ameryka XXI wieku



Uwielbiam Amerykę widzianą oczyma Joe Hilla. Bez pudru i malowania trawy na zielono widzimy kraj wielu problemów, różnic i rasizmu, którego według ich polityków tam nie ma. Śmiesznie jest i strasznie - tak strasznie po ludzku żal tej Ameryki będącej miejscem akcji tych opowiadań grozy.


Syn Stephena Kinga w opowiadaniach czuje się jak Tomasz Lis atakujący PiS. Odnajduje się jak Daniel Obajtek w Orlenie. Czego chcieć więcej? Polecam - doskonała książka nie tylko na weekend.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz