Czy naprawdę za kilka lat tylko 20% ludzi będzie miało pracę, a reszta zostanie „zastąpiona” przez sztuczną inteligencję? Brzmi jak science fiction, ale Mateusz Madejski w książce AI. Jak się przygotować do rewolucji? pokazuje, że to wcale nie jest tak odległy scenariusz.
To nie jest kolejna publikacja, która straszy nas wizją „buntu maszyn”. Autor raczej zaprasza do rozmowy o tym, jak wygląda nasza przyszłość i co możemy zrobić już teraz, by się na nią przygotować. Rozmawia z ekspertami – od technologii, ekonomii, edukacji – i pyta wprost: które zawody mają szanse przetrwać falę automatyzacji, a które odejdą w zapomnienie?
Najciekawsze są fragmenty dotyczące edukacji i kompetencji przyszłości. Madejski nie ogranicza się do rad typu „ucz się programowania”, ale zwraca uwagę na umiejętności, które w erze AI nabierają szczególnej wartości: krytyczne myślenie, współpraca, kreatywność. Innymi słowy – to, co ludzkie, a nie to, co da się zapisać w algorytmie.
W kontekście Polski ta książka wybrzmiewa jeszcze mocniej. Duża część naszego rynku pracy opiera się na branżach łatwych do zautomatyzowania – produkcji, logistyce, usługach prostych. To tam zmiany przyjdą najszybciej. Ale z drugiej strony mamy ogromny potencjał w sektorach kreatywnych i technologicznych. Madejski daje do zrozumienia, że to od nas zależy, czy będziemy potrafili go wykorzystać.
To, co szczególnie doceniam, to brak katastroficznego tonu. Zamiast paniki mamy refleksję i konkretne podpowiedzi. To trochę jak rozmowa z kimś, kto nie tylko śledzi nowinki z Doliny Krzemowej, ale też patrzy na nie oczami zwykłego pracownika – nauczyciela, kierowcy, urzędnika.
Dla mnie ta książka to nie tylko przewodnik po świecie AI, ale też przypomnienie, że największe zagrożenie to nie sama technologia, lecz nasze zaniechanie. Jeśli będziemy bierni, zmiany przejadą po nas jak walec. Ale jeśli podejdziemy do nich z otwartą głową – możemy na tej rewolucji naprawdę skorzystać.
👉 AI. Jak się przygotować do rewolucji? polecam każdemu, kto choć raz zastanawiał się, jak będzie wyglądała jego praca (albo praca jego dzieci) za 10 czy 20 lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz