Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą książki. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 października 2018

Wielkie odkrycie Bubal. Anna Cerasoli

Skąd wiadomo, ile owiec wyszło z zagrody i czy wszystkie wróciły, jeśli żyje się w czasach, kiedy nikt jeszcze nie potrafi liczyć?

Poznajcie Bubal, małą pasterkę, która wynalazła pierwsze liczby, pasąc owce. Tak - to nie żart  a ciekawe podejście do początków matematyki. Jak powstała potrzeba liczenia? Czy od razu wymyślono liczby a może proces ten był bardziej skomplikowany?

Bubal mierzy się ze sporym wyzwaniem, jakim jest przypilnowanie stada i jego wyżywienie. Wiadomo, że trawa nie odrasta od razu a przebywanie w jednym miejscu wypasu dla owiec to też żadna frajda. Metodą prób i błędów Bubal odkrywa podstawy dodawania ale również mierzy się z  podejmowaniem decyzji oraz odpowiedzialnością za nie.

Książka zdecydowanie dla sympatyków i przeciwników matematyki. Jedni znajdą w niej potwierdzenie wielkości "królowej nauk" - inni zaś mogą przekonać się o wartości, jakiej daje zmiana podejścia do tego przedmiotu. Któż bowiem z nas nie chciałby być Bubal odkrywającą nowe rzeczy w wydawałoby się odkrytym świecie.

"Wielkie odkrycie Bubal" to fascynująca podróż do źródeł matematyki, do miejsca, gdzie wszystko się zaczęło.

Książka jest jedną z pozycji w Wielkim Maratonie Czytelniczym.

piątek, 12 października 2018

Mądrość i różne niemądrości. Wiesław Łukaszewski

Czym tak właściwie jest mądrość? Czy są jakieś wyznaczniki, które jednych zaliczają do bardzo mądrych a innych do lekko nieprzystosowanych? Wiesław Łukaszewski w swojej książce "Mądrość i różne niemądrości" (wydawnictwo Smak Słowa) stara się zaprezentować czym tak naprawdę ta cnota jest.


Mądrością zajmowali się już starożytni.  Robili to przede wszystkim filozofowie, ale już wcześniej w Torze, w Biblii znajdziemy księgi mądrościowe: Przypowieści Solomona, Księgę Koheleta i inne rozproszone biblijne teksty. Jedno z badań, w którym ludzie mieli wskazać osoby mądre wybierało Jezusa Chrystusa. Więc może sekret mądrości kryje się w świętej księdze chrześcijaństwa?

To oczywiście moje uproszczenie. Wiesław Łukaszewski w książce prezentuje najważniejsze prace dotyczące mądrości, jakie powstały w XX wieku i nie tylko. Łączy poglądy w czasie i przestrzeni. Prezentuje swoją własną definicję tej cnoty będąc przy tym skromnym i ... niesamowicie mądrym.

Lektura książki "Mądrość i różne niemądrości" sprawia, że czytelnik znajduje odpowiedź na pytania, jakie autor zadaje we wstępie. Chodzi mianowicie o naszą postawę dotyczącą pewnych - wydawałoby się - spraw oczywistych. Moda na nieszczepienie dzieci, wiarę we wróżki czy "zdrowe" wyciągi z trawy zamiast chemioterapii nie można nazwać mądrymi. Czy więc cofamy się? Przyjmujemy jako społeczeństwo kierunek ku temu, co było i nie było najciekawsze?

Ja znam odpowiedź na te pytania właśnie dzięki książce Łukaszewskiego. Polecam lekturę przed najbliższymi wyborami samorządowymi 2018.







środa, 10 października 2018

Felicia zaginęła |Jørn Lier Horst | Recenzja

Felicia zaginęła

Jørn Lier Horst to pisarz, który swoje doświadczenie w pracy jako policjant połączył idealnie z pisarskim powołaniem. Przekonacie się o tym czytając "Felicia zaginęła".



Pewnego dnia komisarz William Wisting otwiera nową sprawę o zaginięcie. Bez śladu ginie młoda dziewczyna, której ojciec umarł na raka a matka jest w stanie agonalnym. Może nie radzi sobie z problemami i popełniła samobójstwo? A może uciekła od problemów i za bardzo narcystycznego męża?

Trup w szafie


W tym samym czasie podczas prac budowlanych zostaje znalezione ciało kobiety w szafce na robocze ubrania. Ciało jest bardzo stare i trudne do zidentyfikowania.

William Wisting prowadzi dochodzenie ścigając się z czasem. Bowiem tylko parę dni dzieli niewyjaśnione zabójstwo sprzed lat od przedawnienia. Kto zabił i kogo zabił? Motyw? Dochodzenie Williama Wistinga odkrywa sieć kłamstw i brzemiennych w skutkach wydarzeń. Pomimo lat, jakie upłynęły od zbrodni jej skutki sprawcy odczuwają do dzisiaj.

Ktokolwiek widział. Ktokolwiek wie


Jørn Lier Horst powołując się na rosnącą liczbę zaginięć tworzy opowieść pokazującą ten problem. W Polsce takimi sprawami zajmuje się specjalna jednostka - u Horsta jest to niezniszczalny Wisting. Autor pięknie  snuje opowieść o miłości, nienawiści, zbrodni i przypadku, który wpływa na życie wielu ludzi.

Do końca nie wiadomo, kto zabił. Podejrzenia padają to na policję, to na bogatego przedsiębiorcę czy młodego informatyka. W tle William Wisting musi mierzyć się także z własnym życiem - dorastającymi dziećmi oraz żoną, która wyjeżdża na misję do Afryki.

"Felicia zaginęła" to drugi tom opowieści o Wistingu - równie mocny, co pierwsza książka Jørn Liera Horsta. 

poniedziałek, 17 września 2018

O Kamilu, który patrzy rękami

O Kamilu który patrzy rękami

Pięcioletni Kamil jest niewidomy. Ale czy to powód, żeby się go bać, litować nad nim albo natrętnie się o niego troszczyć? Okazuje się, że książki, które zostały wybrane do Maratonu Czytelniczego 2018 uczą dzieci więcej niż my rodzice i nauczyciele potrafimy o niepełnosprawności powiedzieć.


Wracając do pytania postawionego na wstępie - czy trzeba litować się nad niepełnosprawnymi? Stanowczo nie! Kamil - niewidomy całkiem dobrze sobie radzi i jak każdy chłopiec miewa szalone pomysły i niezwykłe przygody. Gra w piłkę, próbuje swoich sił w jeździe na rowerze a czasem gubi się w wielkim centrum handlowym tylko dlatego, że współczująca ciocia chce mu kupić nowe spodnie. Jednocześnie nakrywa do stołu, ubiera choinkę i wykonuje inne obowiązki domowe.

Oczywiście wspólnie ze starszą siostra Zuzią świetnie się bawią, robią sobie psikusy, a kiedy trzeba – stają za sobą murem. Na przykład kiedy pewien pan w restauracji uważa, że ciemne okulary Kamila to wymysł niewychowanego bachora. Albo kiedy w tramwaju nikt nie chce bratu ustąpić miejsca. Albo kiedy piłka zamiast do bramki wpada w samo - szklane okienko.

Książka oswaja z nieznanym światem, w którym patrzy się rękami. Oswaja czytelników, którzy na swojej drodze pewnie nie raz spotkają osoby poznające dotykiem otaczający ich świat. Jak zachować się? Czy pomagać? Co mówić, a czego nie wypowiadać? To tylko niektóre z zagadnień, jakie porusza Tomasz Małkowski.

Kim zostanie niewidomy Kamil w przyszłości? Astronautą? Pisarzem? Komikiem? Przeczytajcie książkę Tomasza Małkowskiego i zobaczcie, że świat poznawany rękoma jest równie ciekawy (a nawet ciekawszy) niż ten nasz widziany tylko z perspektywy szkiełka i oka.



sobota, 1 września 2018

Masz to jak w banku. Ryszard Ćwirlej

Masz to jak w banku

Ryszard Ćwirlej w swoich opowieściach o milicjantach z Poznania umie zabawić czytelnika. W "Masz to jak w banku" łączy historię PRL-u z kryminalnymi aferami i sporą dawką dobrego humoru, którego główną osią jest porucznik Teofil Olkiewicz.


Jest rok 1989. W modzie królują niepodzielnie marmurkowe dżinsy. Na ulicach miast pojawiają się przedsiębiorczy handlarze, którzy wprost z toreb, walizek i składanych stolików sprzedają deficytowe towary przywiezione z Zachodu. W Warszawie trwają obrady Okrągłego Stołu, a ludzie mówią, że już niedługo handel walutami przestanie być w kraju zakazany. Jeszcze nikt o tym nie wie, ale za chwilę PRL rozsypie się jak domek z kart, a rządząca partia, przewodniczka narodu, przestanie istnieć.


Tymczasem w Poznaniu dochodzi do tajemniczych morderstw dokonanych na miejscowych handlarzach dewizami. Wszystko wskazuje na to, że ktoś chce przejąć walutowy interes szefa poznańskich cinkciarzy Grubego Rycha dybiąc również na jego życie. Partnerka cinkciarza zostaje zabita serią z kałasznikowa - on sam cudem unika śmierci.

Śledztwo w sprawie zabitych handlarzy walutą przejmuje komenda wojewódzka milicji. Szef zespołu dochodzeniowo-śledczego powierza je kapitanowi Mirkowi Brodziakowi, który prywatnie jest dobrym znajomym Rycha. Sprawy zaczynają się komplikować, gdy wysłany na miejsce przestępstwa porucznik Teofil Olkiewicz znika bez śladu, a sprawą cinkciarzy zaczyna interesować się poznańska SB.

W "Masz to jak w banku" obserwujemy kolejne potyczki milicjantów z SB. Kapitan Brodziak nie może znieść tych cwaniaków. Wyjątkiem jest jednak Teofil Olkiewicz, który czuje się w tamtej rzeczywistości jak ryba w wodzie. Jego zaginięcie związane jest ściśle z SB jednak nikt nie chce go likwidować. Teofil nadal nadużywa trunków i cieszy się życiem, w którym jego prochowiec sprawia, że wielu widzi w nim polskiego Colombo.

Ćwirlej kolejny raz udowadnia, że jego kryminał milicyjny to jest coś. Tamten Poznań i tamte realia tworzą niesamowity klimat, którego nie mają inne kryminały. Szkoda, że to już ostatnia książka z tej serii.



czwartek, 12 lipca 2018

Wybawiciel. Jo Nesbo

Podróży literackiej po Norwegii z Jo Nesbo ciąg dalszy. W "Wybawicielu" jesteśmy w Oslo, by wraz z Harrym Hole'm znaleźć mordercę ważnej persony z organizacji zwanej Armią Zbawienia.


Ścigamy więc nieuchwytnego płatnego zabójcę z byłej Jugosławii. Przeczesujemy środowiska narkomanów, dewiantów, członków Armii Zbawienia wyczekujących nowego zbawiciela, który ma ich wyzwolić od beznadziei życia - choćby przez śmierć.

Patrzymy z perspektywy na organizację, która zamiast pomagać tworzy nie do końca zdrowe relacje między członkami i patologie, którymi potem zajmuje się skuteczna norweska policja.

Jo Nesbo oprócz świetnej kryminalnej zagadki, która do końca pozostała przeze mnie nierozwiązana daje czytelnikowi możliwość obcowania z problemami kraju, który dla nas - Polaków jest krainą mlekiem i miodem płynącą.

Któż z nas nie ma w rodzinie wujka czy kuzyna, którzy za chlebem podążyli na północ Europy zarabiając w miesiąc pieniądze, których trudno szukać na ważnym stanowisku w Polsce przez rok.

Otóż Norwegia - podobnie jak inne kraje boryka się z poważnymi problemami, których nie przysłonią nawet największe pieniądze i zdolni pisarze kryminałów. Ci ostatni jednak sprawiają, że ktoś powinien w końcu zacząć organizować wycieczki śladami znanych detektywów. Od Oslo zaczynając :)

Jak zwykle w alkoholowej formie jest Harry Hole posiadający zdolnego psychoterapeutę oraz mnóstwo przemyśleń na tematy życiowe. Jednak nawet on nie przewidział, że żądza zemsty może być tak silna, iż zajmie całą książkę. Potem także głowę, bo jak nie myśleć po lekturze "Wybawiciela" o ostatecznych tematach człowieczeństwa. Skąd zło i czy każdy może stać się mordercą?

Zapraszam do lektury.



niedziela, 17 czerwca 2018

Outsider. Stephen King

Outsider. Stephen King

"Outsider" to kolejna powieść Stephena Kinga, który stara się utrzymać pozycję człowieka straszącego nas skutecznie i obficie. Po doskonałym "Pudełku z guzikami Gwendy" przyszedł czas na opowieść, w której każdy może odnaleźć siebie jako winnego zbrodni, których nigdy nie popełnił. Niemożliwe? 


Akcja rozwija się bardzo szybko. W pewnym amerykańskim miasteczku znalezione zostaje zmasakrowane ciało jedenastoletniego chłopca. Słowo masakra nie oddaje całości okrucieństwa - świadkowie zaś są pewni co do dwóch rzeczy. To zbrodnia, która zasługuje na najwyższą karę. Drugi pewnik to sprawca - uznany trener miejscowej drużyny baseballa - Terry Maitland. Prywatnie mąż i ojciec dwóch córek.

Dr Jekyll i Mr Hyde?   Detektyw Ralph Anderson, którego syna Maitland kiedyś trenował, nakazuje przeprowadzić natychmiastowe aresztowanie w świetle jupiterów. Maitland ma wprawdzie alibi, ale Anderson i prokurator okręgowy wkrótce zdobywają kolejny niezbity dowód: ślady DNA.

Sprawa wydaje się oczywista. Do momentu, kiedy pojawiają się nowe szczegóły. Kto kłamie? Kto próbuje wrobić biednego nauczyciela? A może nie jest on taki niewinny jak się mieszkańcom i czytelnikom wydaje?

Stephen King - jak zauważają specjaliści - znajduje się w najbardziej twórczym okresie. Nie porównywałbym tego z czasem, gdy powstało "Lśnienie" czy "To" jednak próby literackie Kinga z 2018 roku bardzo mi się podobają.

W "Outsiderze" King oprócz sięgania po legendy z meksykańskiej kultury, wyrażaniu swojej opinii na temat obecnej polityki i prezydenta znów pokazuje Amerykę, której nikt nie chce nam pokazać. Małe miasteczka rządzące się plemiennymi zasadami. Jest zbrodnia? Są świadkowie? I choć mamy wątpliwości i cały bagaż osiągnięć Terrego Maitlanda werdykt może być tylko jeden. Jeden?

"Outsider" wciąga niesamowicie. Cieszę się, że mistrz nadal pozostaje mistrzem - pomimo upływu lat.

Stephen - rób to dalej!

sobota, 9 czerwca 2018

Więcej krwi. Jo Nesbo

Jo Nesbo nie należał do moich ulubionych pisarzy. Oprócz dziwnej ochoty na kupowanie jego książek za 9,99 w Lidlu żeby mieć nie szło za tym ani czytanie ani tym bardziej zgłębianie umysłu człowieka, który dla wielu jest jeszcze lepszym pisarzem skandynawskim niż inni lepsi pisarze skandynawscy. Po lekturze "Więcej krwi" twierdzę, że Nesbo to pisarsko jest ktoś.


Okładka "Więcej krwi" głosi, że książka ta jest kontynuacją "Krwi na śniegu". Akcja dzieje się na dalekiej północy naszego kontynentu - tam, gdzie trudno porozumiewać się po norwesku - choć to jeszcze Norwegia a słońce prawie nigdy nie zachodzi.

W tej rzeczywistości próbuje się ukryć Joe Hansen przedstawiający się jako Ulf. Handlarz haszyszem i były pracownik Rybaka -  bossa mafii z Oslo ucieka przed jego zemstą. Poznając kolejnych mieszkańców miejsca zapomnianego przez Boga stara się odnaleźć spokój i szczęście? Niestety - sieci Rybaka sięgają daleko i mroczna przeszłość dopada Joego szybciej niż się spodziewał.

Jo Nesbo tworzy ciekawą opowieść, w której jak mawiał Umberto Eco - nieudolnie szukamy winnego, zbrodniarza żądając sprawiedliwości i zadośćuczynienia. Trochę jak w dobrym hollywoodzkim filmie mamy do czynienia z dramatem głównego bohatera w końcu odnajdującego spokój i szczęście z odrobiną miłości. Oczywiście główny bohater jest po przejściach, z których prześladujący go Rybak to pikuś.

"Więcej krwi" to książka do czytania właśnie w okresie wakacji. Czyli jak - czytacie od dzisiaj?

wtorek, 5 czerwca 2018

Zrób mi jakąś krzywdę. Jakub Żulczyk

Zrób mi jakąś krzywdę

"Zrób mi jakąś krzywdę" to pierwsza, debiutancka książka Jakuba Żulczyka. Wznowiona niedawno i sprzedawana za bezcen w Biedronce sprawiła, że wielu fanów pisarza domagało się zwrotu pieniędzy i zdrowia psychicznego wierząc, że to jego nowa powieść z 2018 roku. Nic z tego moi drodzy!


Już w 2006 roku mogliśmy rozkoszować się czymś innym niż Mickiewicz i Jerzy Pilch w jednym. "Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną" to pikuś w porównaniu z Żulczykiem i jego opowieścią, która każe czytelnikowi odpowiadać na ważne pytania. Historia dwudziestopięcioletniego Dawida i piętnastoletniej Kaśki rodem z Paryża pokazuje, że Polska to jest kraj potrzebujący psychiatry i silnych leków. A może już jest za późno na takie działania?

Bohaterowie - wbrew rodzicom i sobie udają się w podróż po Polsce. Szalona karuzela, w której co rusz spotykają ludzi wyjętych z innego świata. Aktorów porno, świadków Jehowy, ludzi mających problem z sobą i przeróżnymi chorobami psychicznymi uczestniczą w szalonym wyścigu, którego kresu nie widać. Próbują łamać prawo i jednocześnie cieszyć się wolnością bez zobowiązań. Chcą kochać ale nie potrafią powiedzieć, co to naprawdę jest miłość.

Wielu czytelników zwraca uwagę, że Jakub Żulczyk ma talent do układania pięknych zdań, które goszczą w notatnikach brzydkich dziewczyn marzących o prawdziwej miłości. Czy jednak każdy człowiek - bez względu na płeć, wyznanie i pociąg do alkoholu nie marzy o czymś takim? O silnej i prawdziwej miłości, która nie jest na chwilę, na pokaz, na zapomnienie.

Świetna książka, która na stałe weszła do kanonu literatury współczesnej.

wtorek, 1 maja 2018

Tomek Michniewicz. Świat równoległy

Tomek Michniewicz jest podróżnikiem, który stara się nie jeździć utartymi szlakami. Zbacza na prowincję, w której zawsze jest atrakcją "wysoką i białą". Dzięki temu jednak może czytelnikom pokazać trochę więcej. Tak jest właśnie w 'Świecie równoległym".


Opowieść Michniewicza nie skupia się na jednym kraju, jednym kontynencie. Możemy przeczytać o więzieniach w Stanach Zjednoczonych, polskiej, elitarnej jednostce żandarmerii czy też przestępczości w Johanseburgu.

Poszukiwania, ryzyko, siły specjalne, przemoc, gangi, przestępczość czy rezerwat to kluczowe słowa opisujące podróże Tomka Michniewicza w "Świecie równoległym".

Jako czytelnik podziwiam ludzi, którzy codziennie mierzą się ze strachem mieszkając w zamkniętych osiedlach w RPA. A nuż ktoś znów spróbuje ich okraść, zabić, spalić? Przeraża ilość gangów w USA - kraju, który stawiany jest za wzór wszelkich cnot i pokoju. Podziwiam ryzykujących w Słowieni miłośników sportu ekstremalnego. Zastanawiam się nad problemem niedoceniania ludzi, którzy dla ojczyzny tracą zdrowie i nikt o nich nie pamięta.

Nie byłoby "Świata równoległego", gdyby nie wielka ciekawość Tomka Michniewicza i jego talent kronikarski. Doskonały skryba spisujący swoje przygody i wybierający najlepsze zdjęcia z podróży to coś, co idealnie pasuje na majówkę.

Pomimo, że o tym wszystkim napisano już i nagrano wiele materiału nadal ktoś odkrywa coś nowego. Tomek Michniewicz udowadnia, że w wielu wypadkach się nam wydaje. Wydaje się, że znamy, wiemy, kojarzymy. Tajlandię, USA czy Pakistan - prawda jest jednak inna.

Zapraszam do lektury "Świata równoległego".




niedziela, 25 marca 2018

Jak walczyć ze zmęczeniem? Porady eksperta

Jesteś znów zmęczony? Dzieci Ciebie drażnią, żona nie rozumie a szef denerwuje? Masa obowiązków wysysa z Ciebie wszystkie siły. Wieczorem marzysz o przeczytaniu książki i ... budzisz się rano, a literatura nieknięta? Przeczytaj "Bierz siły na zamiary".


Książka wydana w ramach bibliteczki "Charaktery" głosi myśl, która nie jest dzisiaj popualrna. Każdy z nas ma prawo czuć się zmęczony - tak po prostu. Nikt nie jest Supermenem ani Wonder Woman, żeby w biegu trwać przez długie lata bez skutków ubocznych. Kolejne kawki, magnezy i napoje energetyczne połączone z Yerba Mate wkręcają nas w świat, który wymaga bycia w gotowości. Czy to prawda? "Bierz siły na zamiary" pokazuje, że to droga donikąd.


Chwała tym, którzy umieją wypoczywać. Ja nie umiem. Jak piszą autorzy książki, kiedy taki osobnik czy osobniczka jest zmęczony potrafi zrelaksować się, wyspać, posiedzieć przy lampce wina z bliską osobą, pójść na grzyby, wyskoczyć na rower czy skorzystać z paru dni urlopu.


Ale jest i zmęczenie długotrwałe, związane z wyczerpaniem naszych zasobów energetycznych, z przewlekłym życiem w stresie, z wypaleniem emocjonalnym czy zawodowym. Niestety, często nie mamy możliwości pozbyć się swoich obowiązków nawet na dzień, a świadomość zmierzenia się z następnymi wyzwaniami wpędza nas w podły nastrój.

Jak w takiej sytuacji szybko się zregenerować? Jak odnowić swoje zasoby energii, by z zapałem witać kolejny dzień i jego niespodzianki?  Czy pomoże zmiana pracy? Pewnie tak, ale jeśli nie mamy takiej możliwości to czy trzeba nadal tkwić w toksycznej relacji? A może problem leży w nas?

Autorzy "Bierz siły na zamiary" jak wiosnne słońce pokazują, że warto popracować nad relacjami z otoczeniem i ze sobą. Może warto znów odnaleźć miłość, która dodawała energii na początku małżeństwa? Czy dzieci rzeczywiście są drażniące? A może mówią nam coś, czego my dorośli nie możemy już zrozumieć? Może warto od dzieci uczyć się radości z małych rzeczy?

To tylko niektóre z pytań, na jakie znajdziecie odpowiedzi w książce "Bierz siły na zamiary".


sobota, 24 marca 2018

Joe Hill. NOS4A2

Nosferatu
Genialne połączenie klasycznych i nowoczesnych strachów i mrocznych fantazji, a wszystko doskonale pocięte i zmiksowane... Joe Hill stał się mistrzem grozy w książce "NOS4A2".



Książka ta przeleżała na mojej półce sporo czasu zanim sięgnąłem po nią. Ponad 600 stron przeczytane w parę godzin potwierdza tylko jakość pisarstwa Joe Hilla. Syn Stephena Kinga nie odcina kuponów od sławy ojca a sam pięknie tworzy osobny rozdział w historii literatury grozy.

Wracając do książki. Główna bohaterka "NOS4A2" - Victoria McQueen odkrywa niezwykły sposób na przenoszenie się w przestrzeni. Po pewnym czasie staje oko w oko z Nosferatu – upiorem porywającym dzieci. Choć doprowadza do jego ujęcia rozpoczyna koszmar, który będzie się za nią ... i jej rodziną ciągnął długo.

W całą historię wplątani zostają najbliżsi Victorii oraz tajemnicza bibliotekarka, która rozumie skomplikowany system działania NOSFERATU i działaność Krainy Gwiazdki, w której czarny charakter opowieść - Charlie Manx przetrzymuje porwane dzieci.

Joe Hill łączy w "NOS4A2" znane nam motywy z literatury dotyczącej świąt Bożego Narodzenia, amerykańskiej kultury i historii. Pokazuje nam Stany Zjednoczone, które nie są krainą mlekiem i miodem płynącą. Ze swoimi problemami, dyskryminacją i specyfiką są miejscem,  w którym wielu wpada na krwawe pomysły wyrwania się do innej rzeczywistości. Oczywiście nie patrząc na moralność czy inne koszta.

Charlie Manx - czarny charakter "NOS4A2" to połączenie Mansona, Jack'a Torrance'a ze Lśnienia i nienazwanej siły z "Smętarza dla zwierzaków". Joe Hill stworzył naprawdę groźną bestię, przy której jego "Rogi" to bajka na dobranoc.

"NOS4A2" to lektura obowiązkowa dla każdego miłośnika opowieści grozy.




niedziela, 11 marca 2018

Wieki bezwsydu czyli jak kochali Grecy i Rzymianie

Adam Węgłowski w książce "Wieki bezwstydu" pokazuje, że temat seksu w czasach Antyku był ważniejszy niż religia, polityka czy codzienne sprawunki.


Podróż, w którą zabiera nas autor "Wieków bezwstydu" to opowieść o świecie, gdzie nie było tematów tabu. Bez serwisów randkowych, filmów porno i całego erobiznesu Grecy i Rzymianie z płciowością radzili sobie na swój sposób. Czytając książkę zobaczymy znane zapewne większości rzeźby greckich bogów czy obrazy prezentujące nagich mieszkańców tamtych czasów. Nie było tematów tabu a niektóre zwyczaje nie mieszczą się w XXI-wiecznej głowie!

Dziewczyny za mąż wydawano nawet w wieku 12 lat. Do tego czasu musiały pozostać "nieskalane" a każda zdrada czy seks bez zobowiązań dla kobiet kończył się społecznym wykluczeniem lub większymi konsekwencjami. Oczywiście zdarzały się tak odważne postaci jak Safona - pierwsza lesbijka jednak to wyjątki w świecie, gdzie kobiety siedziały tylko w domach.

Inaczej było z mężczyznami. Ci mogli dowoli uprawiać seks dzięki rozwiniętej prostytucji i ... pederastii. Zresztą ta ostatnia była społecznie akceptowalna i nikogo nie dziwiło posiadanie "starszego wielbiciela". Stosunki udowe i zakaz seksu analnego to niektóre z "pikantnych" szczegółów, o których pisze Adam Węgłowski.

Zarówno Grecy jak i Rzymianie w alkowie starali się dojść do doskonałości. Chodzi tu także o wygląd i higenę. Depilowanie owłosienia, maści, olejki czy inne afrodyzjaki były na porządku dziennym. Podobnie rzecz ma się z zabezpieczaniem przed niechcianą ciążą. Ilość sposobów i rytuały opisane w "Wiekach bezwstydu" robią wrażenie.

Ciekawie podchodzili również starożytni do tematu aborcji. Nie był to temat tabu i warto przeczytać jak do tego podchodzili ówcześni lekarze. Czy usuwanie ciąż było zgodne z przysięgą Hipokratesa?


Adam Węgłowski przeszukując dostępne źródła stara sie odtworzyć ulubione pozycje Greków i Rzymian. Jak lubili się kochać Juliusz Cezar a jak Neron? Czy Kaligula był w swoich działaniach perwersyjny? Jak kochali się ludzie Antyku? Zapraszam do przeczytania "Wieków bezwstydu".




sobota, 25 listopada 2017

Człowiek, który widział więcej. Recenzja książki

Eric-Emmanuel Schmitt to twórca opowieści, które skłaniają czytelnika do myślenia o życiu i jego aspektach. W świecie, w którym wszystko pędzi szybciej niż światło stara się wzbudzić w czytelniku choć chwilową refleksję nad najważniejszymi elementami ludzkiej egzystencji. Nie inaczej jest w "Człowieku, który widział więcej".



Głównym bohaterem opowieści jest Augustin, który odbywa staż w jednym z dzienników w Charleroi. Niskoopłacany chłopak z sierocińca, który nie ma gdzie mieszkać i squatuje stara się zostać dziennikarzem przez duże D. Pewnego dnia wysłany na poszukiwanie tematu jest świadkiem zamachu terrorystycznego, w którym sam odnosi obrażenia. Tam okazuje się, że Augustin widzi wokół ludzi duchy towarzyszące im nieustannie.

Dar jest błogosławieństwem i przekleństwem jednocześnie. Chłopak jako ostatni widział wysadzającego się w powietrze terrorystę i teraz stara się poznać motywy jego działania. Jako naoczny świadek tego wydarzenia jest dla właściciela gazety - pana Pegarda żyłą złota. Kolejne artykuły ukazujące się w gazecie biją rekordy popularności. Dzięki nim Augustin może zrealizować swoje marzenie - porozmawiać o tych wydarzeniach z Ericem Emanuelem Schmittem.

"Człowiek, który widział więcej" daje możliwość poznania poglądów, doświadczeń i nieznanych dotąd (?) faktów z życia Schmitta. Autor "Oskara i Pani Róży" pisząc dialogi w książce zaprasza czytelnika do dyskusji na kondycją społeczeństwa w XXI wieku. Dlaczego zamiast dobra jest tyle zła, które cały czas narasta i tworzy kolejne wydarzenia z serii tragicznych. Zmuszając Augustina do zażycia Ayahuasci pokazuje dialog "dorosłego Oskara", który najpierw pisał listy do Boga a teraz ma możliwość osobistej z nim konfrontacji.

Czy religia jest przyczyną zamachów i międzynarodowych konfliktów? Dlaczego Bóg nie interweniuje widząc ogrom zła dokonywanego przez ludzi? Która księga jest prawdziwa - Biblia czy Koran? Dlaczego ludzie są niereformowalni? To tylko niektóre z pytań zadawanych na kartach "Człowieka, który widział więcej". Okazuje się, że to, co uznajemy za część Koranu jest dodatkiem do zupełnie innych ksiąg niemających nic z nią wspólnego. To jednak rodzi kolejne pytanie - co powoduje, że ludzie w imię jakiegokolwiek Boga decydują się zabijać?

"Człowiek, który widział więcej" to piękna opowieść Schmitta, która uderza w dawno zapomniane struny. Autor włączając się w dyskusję dotyczącą aktualnej sytuacji w Europie wsadza kij w mrowisko - zarówno dla zwolenników jak i przeciwników emigracji. I jeszcze umie spojrzeć na terrorystę jak na człowieka, który ślepo wierzy w nagrodę tuż po naciśnięciu detonatora. Co powoduje człowiekiem, że decyduje oddać życie za czcze obietnice?

Jedna z mocniejszych książek Schimtta. Po jej lekturze czytelnik spojrzy na to, co działo i pewnie dziać się będzie w Europie.

piątek, 27 października 2017

Zaginiony symbol. Dan Brown

"Zaginiony symbol" to najlepiej sprzedająca się książka w dniu premiery. Ponad milion egzemplarzy robi wrażenie. Czy było warto sięgnąć po nie najnowszą powieść autora "Kodu da Vinci"?


W "Zaginionym symbolu" Robert Langdon na zaproszenie starego, dobrego znajomego Petera Samolona przybywa do Waszyngtonu, by wygłosić odczyt na temat symboliki, która jak wiemy, jest jego pasją i pracą.

Niestety, wszystko okazuje się misternie uknutą intrygą, która ma na celu konfrontację Langdona ze światem masonerii, symboli i innych tajemnic Waszyngtonu. Oczywiście zagrożona jest cała ludzkość i jeszcze trochę kosmosu.

Wydaje mi się, że Dan Brown najlepiej czuje się albo w Stanach Zjednoczonych albo we Francji. Bezsprzecznie najlepszy "Kod da Vinci" oraz "Cyfrowa twierdza" wraz z "Zaginionym symbolem" są dla mnie potwierdzeniem tej tezy. W najnowszym "Początku" Hiszpania jest nudna i przewidywalna a "misternie knuta intryga" - słaba i mało chytra.

Akcja omawianej teraz powieści pokazuje Waszyngton, jakiego jeszcze nie grali wraz z całą historią i masońską otoczką. Właśnie - Masoni na zawsze już pozostaną organizacją, która wykorzystana w jakiejkolwiek dziedzinie sztuki - nieważne, czy będzie to książka, film czy przedstawienie teatralne - wywołują żywe zainteresowanie oraz moc atrakcji.

Dan Brown w "Zaginionym symbolu" stworzył opowieść, której się nie zapomina. Czy warto? Zdecydowanie!


sobota, 2 września 2017

Baśnie arabskie. Aisha i wąż

Baśnie - niezależnie od tego z jakiego kraju pochodzą - pozwalają przenieść się czytającemu do krain, w których niemożliwe staje się możliwe a sprawy zawiłe mają nawet logiczne i proste wytłumaczenia.


"Aisha i wąż. Baśnie arabskie" to wybór zapewne najciekawszych, intrygujących i charakterystycznych baśni z tamtego rejonu. Dlaczego warto je przeczytać?

Podziw budzi przede wszystkim kolor i bujność tych opowieści. Przymiotnik "arabski", który nie kojarzy się dzisiaj pozytywnie w "Aishy i wężu" nabiera zupełnie innego znaczenia. Dobrzy bohaterowie tych opowieści muszą mierzyć się ze złem, które stara się wykorzystać wszystkie elementy życia - w tym także religię - do zniszczenia szczęścia na ziemi.

Baśń "Trzej lenie" krytykuje lenistwo, które nie jest dobra cechą człowieka i pokazuje, co stanie się, gdy człowiek będzie unikał uczciwej pracy. Tytułowa "Aisha i wąż" prezentuje chciwą postawę złej macochy, która w swojej zapalczywości nie ma sobie równych. Jaki jest finał takiego postępowania? Zapraszam do lektury.

Ważną rolę w arabskich baśniach odgrywają zwierzęta. Baśń, która wyjaśnia odwieczny konflikt pomiędzy psami i kotami podobna jest do naszych europejskich opowieści w tej materii. "Córka rybaka" jako żywo przypomina opowieść o Kopciuszku pana Andersena. I jeszcze te wielkie węże, które mówią ludzkim głosem - prawdziwy majstersztyk.

Według Iwony Taidy Drózd opowieści te - przekazywane z pokolenia na pokolenie ustnie były opowiadane zgodnie z pewnym rytuałem. Wieczorem dzieci siadały razem z babcią i modląc się do proroka Mahometa rozpoczynały zdarzenia, które jako dorosłe wspominały zapewne z łezką w oku.

Zebrane w Zjednoczonych Emiratach Arabskich opowieści są ciekawą propozycją dla tych, którym znudziły się rodzime opowieści. Wspaniała lektura o świecie morskich podróży, tajemnic pustyni i połowów pereł, które pamięta się i do których wracać będziecie wielokrotnie.

środa, 21 czerwca 2017

Czarne narcyzy - Katarzyna Puzyńska

Katarzyna Puzyńska - rocznik 85 po raz ósmy już zachwyca, nęci i wygrywa z czytelnikiem w śledztwie, które prowadzą jej bohaterowie w "Czarnych narcyzach".

Daniel Podgórski na bruku


Jesteśmy w momencie, w którym Daniel Podgórski został wyrzucony z policji przez tajemniczą sprawę śmierci trójki bezdomnych. Śledztwo było prowadzone wybitnie źle i choć wiele szczegółów nie kleiło się kupy to koniec końców stwierdzono, że była to bójka żuli.

Podgórski pracując jako stróż zapija swoje smutki. Do czasu, kiedy spotyka tajemniczą kobietę mówiącą, że wie, kto zabił bezdomnych i dlaczego Podgórski stracił pracę. Kobieta jednak wkrótce znika bez śladu, a Podgórski wraz z byłą komisarz Kopp odnajduje kolejne ciało. Jakby tego było mało Lipowem wstrząsa kolejna tajemnicza śmierć - tym razem młodego złodziejaszka. Czy to zwykły wypadek samochodowy? A może morderstwo?

"Czarne narcyzy" to ósmy tom sagi kryminalnej o policjantach z Lipowa i Brodnicy. Kiedyś dobrym kawałem był ten, w którym Sandomierz okazywał się miejscem, gdzie trup siał się gęsto. Teraz palmę pierwszeństwa przejęła wieś, którą Puzyńska skrupulatnie tworzy od pierwszej powieści. Razem z autorką przeżyliśmy już wiele przygód zaskakujących jednak "Czarne narcyzy" sprawiają, że czytelnik nadal wierzy w siłę literatury i zdrowej autorskiej głowy.

Książka trzymająca w napięciu do końca


Mieszanka zabobonów, czarnej magii i wiary w cokolwiek sprawia, że niektórzy bohaterowie znani z poprzednich części pogubili się w świecie wymagającym trochę poważniejszego spojrzenia na sprawy. Puzyńska bardzo ciekawie wprowadza wątki poboczne, które sprawiają, że do końca nie wiemy, kto jest mordercą. W "Czarnych narcyzach" przez moment wydaje się, że pomysł na dobrą powieść skończył się w połowie książki. A tu nie!

Porównania do poczytniejszych autorów i autorek kryminałów są jak najbardziej aktualne. A dlaczego 'Czarne narcyzy"? Zalecam uważną lekturę do samego końca!


Katarzyna Puzyńska (ur. 1985) – z wykształcenia psycholog. Przez kilka lat pracowała jako nauczyciel akademicki na wydziale psychologii. Teraz całkowicie skupiła się na realizowaniu swojej największej pasji, czyli pisaniu. W wolnych chwilach biega, spaceruje ze swoimi psami i jeździ konno. Uwielbia Skandynawię i Hiszpanię. Pochodzi z Warszawy, ale w dzieciństwie wiele czasu spędzała w niewielkiej wsi pod Brodnicą, gdzie toczy się akcja jej powieści.

sobota, 4 marca 2017

Lego Batman. Opowieść filmowa

Karuzela związana z filmem "Lego Batman" kręci się w najlepsze. Przykładem niech będzie książka oparta na filmowej opowieści.

Z książki dowiesz się mały czytelniku, czy Batman zdoła po raz kolejny ocalić Gotham City przed atakiem Jokera. Tym razem superbohater musi się zmierzyć nie tylko z tym nikczemnym złoczyńcą i jego Łotrami, ale także z własną naturą samotnika. Okazuje się bowiem, że Lego podeszło do Mrocznego Rycerza inaczej niż miało to miejsce przez wiele lat.

Czy bycie samotnikiem zapatrzonym w sobie jest źródłem szczęścia i sukcesu? Okazuje się, że Batman - Bruce Wayne przeżywa wewnętrzne rozterki nie pozwalające być w pełni superbohaterem. Okazuje się, że ciągła walka z tymi samymi wrogami może być tylko pułapką i niezdrową konkurencją pomiędzy prężeniem sześciopaka i oglądaniem filmów w prywatnym kinie.

Autorzy pokazują, że w życiu mało ważne są pieniądze i sława a lepsze dobre relacje z ludźmi.A potem można krążyć nocami po mieście niczym duch wymierzając sprawiedliwość wraz z swoimi nowymi kompanami - niejakim Robinem i komisarz Gordon.

Ciekawa lektura.

Warto.

niedziela, 5 lutego 2017

Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka

Sprawa Grzegorza Przemyka nie została rozwiązana. Nie doczekali tego rodzice chłopaka, nie doczekają jego przyjaciele i pewnie my nie doczekamy tego, co nazywamy sprawiedliwością. Chcemy przecież ukarania sprawców, osądzenia opieszałości tamtej prokuratury i kłamliwości systemu, w którym to miało miejsce. Po części jednak udaje się to Cezaremu Łazarewiczowi w jego książce.



Książkowa opowieść o Grzegorzu Przemyku daje początek wielowątkowej historii tamtej Polski, tamtych ludzi, zdarzeń i narracji. To nie tylko tragiczne wydarzenia w czasie matur ale również opowieść o żądzy władzy za wszelką cenę. O trzymaniu za mordę społeczeństwa, które dusiło się w tej Polsce Kiszczaków, Jaruzelskich i Urbanów. Przeraża mnie ilość kłamstw, jakie produkował ówczesny system tylko po to, by ochronić chłopców z MO, którzy z Przemyka zrobili worek treningowy. Żygać się chce czytając relację z narad partii chcącej za wszelką cenę powiedzieć, że czarne jest białe a białe jest czarne.

Płakać się chce, gdy zło zwycięża a matka nie widzi już szans na sprawiedliwość. Ryczeć się chce, gdy niewinny kierowca karetki daje sobie wmówić zbrodnię, której nie popełnił próbując wielokrotnie targnąć się na swoje życie. I raz za razem człowiek dziwi się, że ten system przetrwał tyle lat wychowując wiernych wyznawców, którzy dzisiaj piastują wysokie państwowe stanowiska. Bo przecież kiedyś to kiedyś, a teraz przeszłość nie ma najmniejszego sensu. Dlatego pewnie tak martwili się dziennikarze o Kiszczaka i jego procesy, Jaruzelskiego i jego zdrowie oraz o Urbana i jego wygłupy w internecie.

Żyjemy w ciekawych czasach, w których pani z fajną dupą ma więcej wyznawców niż mądry człowiek uczący jak żyć. Żyjemy w czasach, gdy czarne jest białe, a białe jest czarne. Gdy każdy polityk chce lepiej i więcej dla ludzi ze swojej partii. A jego przeciwnicy to świnie. Po przegranych wyborach następuje tylko zamiana miejsc.

W tym wszystkim znajduje się Łazarewicz i jego książka. Walka o sprawiedliwość, która jest passe. Mądrość w słabej rzeczywistości, widoczny ślad w historii, która uwielbia ostatnio wszystko zamiatać pod dywan.


#czytamzwoblink







sobota, 4 lutego 2017

Grunt pod nogami

Ksiądz Jan Kaczkowski zaskakuje po śmierci coraz bardziej. Najpierw robiąc mi zamieszanie swoją opowieścią "Dasz radę" a teraz straciłem "Grunt pod nogami".

Wiele pytań pojawia się po śmierci ciekawej osoby. Jak wyglądała relacja księdza Jana z Bogiem? Jakie wartości były mu najbliższe? Które fragmenty Ewangelii stały się dla niego najważniejsze? To tylko niektóre z pytań, jakie znajdziecie odpowiedź w książce "Grunt pod nogami".

Grunt to twardo stąpać po ziemi i nie przestawać patrzeć w niebo. Zamiast ciągle na coś czekać - zacznij żyć, właśnie dziś. Jest o wiele później niż Ci się wydaje - zdaje się mówić ksiądz Kaczkowski z innego - mam nadzieję, lepszego świata. Okazuje się bowiem, że wielu z nas - jeśli nie wszyscy żyjemy jakbyśmy mieli jeszcze dużo czasu. Na czytanie, na pracę, na miłość i na szczęście. Przecież ilu z nas na pytanie o to ostatnie mówi: nie, nie jestem teraz szczęśliwy - nadal szukam. Zamknięci w swoim pojmowaniu świata, w swoim zdecydowanie negatywnym osądzie rzeczywistości straszymy siebie nawzajem brakiem uśmiechu, dobrego spojrzenia i miłych gestów. Człowiek XXI wieku wilkiem człowiekowi XXI wieku. Od czasów Stachury nic się jeszcze nie nauczyliśmy. A ksiądz Kaczkowski przecież o tym mówił.

Miliony Polaków pokochały go za wyrozumiałość dla słabości drugiego człowieka, wierność sobie, błyskotliwe poczucie humoru i determinację w walce ze śmiertelną chorobą. Wydaje się jednak, że ta miłość niczego nas nie nauczyła. Nadal nie potrafimy kochać bliźniego swego jak siebie samego. Czy jest on z PiS, czy z PO czy z Syrii. Może ma problemy finansowe, może kuleje na jedną nogę albo jest kaszubskim klocem - piętnujemy jakby sąd ostateczny odbywał się tu i teraz. Stawiamy się w pozycji Absolutu a przecież wielokrotnie błądzimy bardziej niż nasz bliźni. Belka w oku naszym większa niż drzazga w jego.

Zapraszam do lektury. Kolejnej mocnej i ciekawej.