Co roku to samo. Październik jeszcze się dobrze nie skończy, a w galeriach handlowych już pojawiają się dynie, duchy, nietoperze i plastikowe kościotrupy. Reklamy zachęcają do przebieranek, szkoły organizują „tematyczne zabawy”, a media społecznościowe pełne są zdjęć wampirów z filtrami. I wtedy zaczyna się dyskusja: czy Halloween to już część naszej tradycji? Odpowiedź, choć niepopularna, jest prosta – nie, i długo nie będzie.
Nie chodzi o to, że to święto jest samo w sobie złe. Halloween ma swój urok, rytuały, całą popkulturową mitologię i oczywiste walory marketingowe. Ale nie jest nasze. Zostało nam przeszczepione, a więc rośnie obok, nie w nas. Polska dusza, zbudowana na melancholii, wspomnieniach i cichych spacerach między nagrobkami, nie znosi hałasu i plastikowych gadżetów. My nie lubimy bawić się z duchami – my z nimi rozmawiamy.
1 listopada to dla Polaków święto zupełnie wyjątkowe. Nie kolorowe, lecz światłe; nie głośne, tylko skupione. To dzień, który nie potrzebuje komercyjnych atrakcji, bo sam w sobie jest przejmujący. Każdy z nas tego dnia odwiedza groby, zapala znicz, wspomina bliskich. W ciszy cmentarzy jest więcej emocji niż w całym październikowym karnawale masek.
Halloween próbuje wejść w ten sam kalendarz, ale estetycznie i emocjonalnie jest z innego świata. Tam, gdzie Amerykanie bawią się z lękiem, my uczymy się z nim żyć. Oni chowają strach pod kostiumem, my patrzymy mu w oczy. U nas śmierć nie jest tematem tabu ani pretekstem do zabawy, tylko częścią życia, które przyjmujemy z pokorą.
I dlatego ten import z Zachodu nigdy się tu nie zadomowi na dobre. Jasne, dzieci będą nadal chodzić po cukierki, centra handlowe będą organizować „nocki z duchami”, a social media zapełnią się zdjęciami pomalowanych twarzy. Ale w tym samym czasie, setki tysięcy ludzi zapalą znicze i w ciszy pochylą głowy. To ten gest, nie kostium, definiuje naszą kulturę.
Polacy nie potrzebują Halloween, żeby poradzić sobie z tematami przemijania. Mamy własny rytuał – 1 listopada – gdzie zamiast strachu wybieramy pamięć, zamiast zabawy – zadumę. Nasze święto ma zapach parafiny i chryzantem, a nie sztucznego dymu i cukierków. I właśnie w tym tkwi jego siła.
Nie musimy udowadniać nowoczesności, przybierając maski cudzych świąt. Wystarczy, że zrozumiemy, jak niezwykła jest nasza własna tradycja. Bo Polska to nie kraj, w którym straszy się ludzi. To kraj, który pamięta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz